wtorek, 28 maja 2013

Sex and cry

Sex and Cry



                                                                  <KLIK> 





Perspektywa Loren 


Obudziłam się rano. Zadzwoniłam do trenera i poprosiłam o dzień wolny. Bez wahania się zgodził. Znaczy musiałam mu nawciskać, że mam ważną sprawę do załatwiania w Krakowie. No ale mam. Muszę pogadać z Laszką. Ubrałam się i zostawiłam karteczkę na stole, że wrócę  do domu o 15 żeby się nie martwili, a potem już  pognałam tylko do mieszkania Michała i tam stało się to. Zobaczyłam ich razem jego i Stachotti. Ja głupia myślałam, że on się zmienił! Pierdolę. Wsiedli do auta, a ja postanowiłam, że zabawie się w detektywów. Dojechali do tej samej kawiarni naprzeciwko hali. Tej samej w, której siedzieliśmy wczoraj ja i Michał. Usiedli przy oknie. Mogłam ich spokojnie obserwował. Michał coś gestykulował ona się tylko roześmiała i go pocałowała. Myślałam, że się poryczę ale musiałam być twarda i powiedzieć Michałowi, że go nienawidzę. W końcu wyszli przytuleni do siebie ja zatrąbiłam. Michał się odwrócił i na mój widok skamieniał. Ja tylko mu przesłałam całusa w powietrzu, a potem pokazałam mu ‘fuck you’ i ruszyłam w stronę Krakowa. Nie wiem nawet w jakim celu. Czułam po prostu, że coś mnie tam ciągnie. Byłam na lodowisku koło 11. Chłopacy mieli trening. Postanowiłam poczekać na to aż skończą. Było jeszcze parę osób na lodowisku więc Laszka mnie nie zauważył. Podeszłam do niego i gwizdnęłam. W końcu się odwrócił i podjechał do bandy.

-Hej-pocałował mnie w policzek.

-Siema.

-Co ty taka roztrzęsiona?

-Nie. Zdaje Ci się. Przejdziemy się?  Muszę z tobą pogadać.

-Jasne.  Poczekaj na mnie przed lodowiskiem. Tylko wezmę prysznic, ubiorę się i możemy iść.-pocałował mnie znów w czoło i ruszył w stronę szatni.
Wypełzłam z tego lodowiska i czekałam na Laszkę.

-Jestem.

-No to git. Chodźmy.- powiedziałam ciągnąc go przed siebie.

-Więc?? O czym chciałaś gadać??

-Widzisz. Sama nie wiem. Chyba mi ciebie brakowało i powkręcałam trochę trenerowi i tu jestem.- uśmiechnęłam się.

-Cieszę się, że jesteś- odwzajemnił uśmiech- Też muszę z tobą pogadać.- powiedział nagle łapiąc mnie za rękę i prowadząc na jakieś ciche i małe osiedle domków jednorodzinnych.

-Wchodź. – wskazał na piętrowy biały dom.

- Ok. ale co to za dom?

-Mój. No wchodź. – poganiał mnie.
Zdjęłam buty na przedpokoju potem Leszek wskazał drzwi na prawo. Popełzłam tam i ujrzałam śliczny salon po czym usiadłam na skórzanej kanapie.

-Widzisz. Muszę Ci coś powiedzieć.

-Dawaj śmiało.- poganiałam go patrząc mu w oczy.

-Widzisz. Od razu jak Cię zobaczyłem to coś mi się w tobie podobało, coś mi się w tobie spodobało coś mnie po prostu do Ciebie ciągnęło. Byłaś taka inna niż wszystkie dla mnie, a moje małżeństwo od dawna się dobrze nie układało. Jak zjawiłaś się w moim życiu ułatwiło mi to tylko decyzję, by się rozwieść. Widzisz ja Cię Laura kocham, a teraz gdy widzę, że jesteś smutna, bo niewątpliwie tak jest widzę to po twoich oczach to mam ochotę Cię pocałować pocieszyć i nigdy już nie puścić.- spojrzał na mnie. 
Ja nie wiedziałam co się ze mną dzieję ale chyba na to czekałam całe życie.  Nic nie powiedziałam tylko się do niego przytuliłam ale w końcu się opamiętałam:

-Leszek ale ty masz rodzinę.

-Wiem. Kocham moją córeczkę ale przecież będę spędzać z nią mnóstwo czasu. Mogę przecież mieć was dwie na raz.

-Ale to nie moja wina, że się rozstaliście??-zapytałam.

-Nie… To bardziej złożona opowieść.
Ja już nie czekałam na nic więcej tylko go pocałowałam. W końcu po paru chwilach trwania w pocałunku wyszeptałam mu do ucha:

- Pokaż mi swoją sypialnie.
Leszek wziął mnie na ręce i całując moją szyje  niósł mnie do sypialni. Już powoli położył mnie na łóżku gdy usłyszeliśmy szczęk klucza w zamku od drzwi wejściowych.  Szybko się od siebie oderwaliśmy i podniosłam się z tego łóżka po czym usiadłam w fotelu, a Leszek gdzieś wyszedł. Nie wiem kto taki przyszedł ale jak tylko się kto to zabiję i utłukę jak psa. Nagle do pokoju wpadła niska brunetka. Można by powiedzieć, że całkowite przeciwieństwo mnie. Popatrzyła na mnie, a wtedy do pokoju wpadł Laszka:

-Widzę, że parę dni temu się wyprowadziłam, a ty już nowe kurwy sobie sprowadzasz.

- Ej paniusiu! Uważaj co gadasz! Bo chyba nie wiesz z kim masz do czynienia.- Powiedziałam

-Tak wiem. Z niszczycielką mojej rodziny.- Powiedziała zaciskając zęby i pakując swoje rzeczy do wielkiej walizki.
Mi stanęły łzy w oczach. Szybko wstałam z fotela i wyszłam z pokoju. Nie mogłam tam siedzieć. Nie ma nic gorszego niż świadomość, że rozpierdoliło się czyjąś rodzinkę.

-Laura! Czekaj! –wybiegł z domu Laszka.

-Nie Leszek. Muszę wszystko przemyśleć. Zadzwonię później.- powiedziałam idąc złą przed siebie

-Będę czekać.
Ja nic nie odpowiedziałam tylko szłam zła przed siebie.  W końcu wsiadłam do samochodu i z piskiem opon odjechałam w stronę Wałcza.
W domu byłam o 14.
Zastałam tylko kartkę na stole ”Kochanie! Wyszliśmy z Kubusiem do Aquaparku. Wrócimy koło 16. Proszę zrób coś na obiad, bo nie zdążyłam, a Kuba będzie głodny. ” Założyłam słuchawki na uszy i słuchając jakiejś piosenki gotowałam obiad. Postawiłam na górę spaghetti. Z tego co dobrze pamiętam mój chrześniak je uwielbia, a ja zawsze leczyłam makaronem smutki. Serio. Nie żadną czekoladą nie wyżywaniem się na ulubionej figurce super bohatera brata tylko jadłam makaron najlepiej spaghetti. Szybko go zrobiłam po czym rozdzwonił się ten pierdolony telefon. Spojrzałam na telefon. Na wyświetlaczu pojawił mi się napis ”bękart  diabła” czyli inaczej Łasko. Odrzuciłam od niego połączenie po czym wkurzona, a wręcz wkurwiona szłam z moją wielką michą spaghetti do pokoju. Natknęłam się na Wiolkę, który od razu zapytała się:

-Co  się stało??

-Gówno.- odpowiedziałam chyba najbardziej niemiło jak umiałam.
Tylko wpełzłam do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz. Właśnie odpaliłam kompa i chciałam sobie w szamać trochę spaghetti gdy zorientowałam się, że nie mam widelca. Wypełzłam przykryta granatowym kocem w białe gwiazdki i zobaczyłam tą gnidę w naszym salonie. O nie! Tego to za wiele! Koniec. Słysząc słowa Wiolki zdębiałam:

-Powiedziałam ,że pomogę to pomogę. – spojrzała na Łasko

-I co ty po tym wszystkim co mi zrobił zamierzasz mu pomóc ?-wykrzyczałam

-Tak ,zamierzam ,bo chyba za szybko oceniłaś sprawę ,nie pozwoliłaś mu się wytłumaczyć.

-Nie ma co tłumaczyć i co teraz by tak wyszedł bez słowa ?- wskazałam na drzwi za, którymi przed chwilą 
zniknął Łasko

-Kurwa Loren nie oszczędzasz go za każdym krokiem próbujesz mu udowodnić jak go nienawidzisz i ranisz tymi słowami i jego i siebie.

-Tak może z nim też się prześpisz ?

-O czym ty teraz mówisz ?

-Myślisz ,że nie wiem. Najpierw Karol teraz Piotrek ,lubisz się tak bawić chłopakami ?

-Wiesz gówno Ci do tego ,cieszę się ,że po tym sezonie pójdę w chuj i nie będę musiała patrzeć na wiecznie 
zblazowaną ciebie- powiedziała Wiolka.

-Jak po tym sezonie ,a ty nie podpisałaś kontraktu na dwa sezony ?- zapytałam zdezorientowana.


-Nie to ty podpisałaś taki kontrakt ! I pomyliłaś się na wywiadzie. Ja zostaje ty jedziesz krótka piłka. Ten tydzień mnie nie będzie jadę ,żeby odpocząć od ciebie wrócę w poniedziałek mam nadzieję ,że rano nie będzie Cię w mieszkaniu chciałabym zabrać swoje rzeczy.

-Ale Wiola ,to nie tak- chciałam ją zatrzymać

-Gówno mnie to obchodzi ,nie będziesz mieszkała z dziwką. Przepuść mnie- libero zgarnęła tylko papierosy i zapalniczkę po czym poszła do siebie.
Próbowałam ją jeszcze zatrzymać ale nie wiedziałam jak. Mówiłam tylko dobijając się do jej drzwi:

-Proszę Wiola zostań. Przepraszam miałam gorszy dzień. Poniosło mnie! Kurwa Wiolka! Nie zostawiaj mnie!- szlochałam jak dzieciak ale za późno, bo Wiolka właśnie zamknęła drzwi wejściowe od naszego mieszkania komunikując mi tylko;

-Wrócę w poniedziałek. Po swoje rzeczy.
Zostałam sama jak palec ale nie na długo, bo jakieś 6 minut po wyjściu Wiolki w mieszkaniu pojawili się Aga i Kubuś . Zjedliśmy razem spaghetti po czym Kuba poszedł oglądać Scobiego-Doo. Ja zaczęłam gadać z Agą:

- Gdzie Wiolka?-zapytała się mnie bratowa.

-Nwm. Gdzieś pojechała. Wróci w poniedziałek po rzeczy, bo się przeprowadza.- powiedziałam prawie płacząc.

- Co się stało?? Czemu ona się przeprowadza? Przez nas??- zapytała się mnie blondynka.
Ja tylko parsknęłam śmiechem.

-Nie. Nie przez Ciebie. Raczej przez moją głupotę. Nazwałam ją dziwką i do tego musiałam ją oczywiście jak to ja oskarżyć o to, że pomaga mnie swatać z Łasko .

-Przecież…

-Tak jestem tego  świadoma, że zjebałam ale sama pomyśl jak ty byś się poczuła gdybyś przyłapała 
chłopaka z, który dzień temu całowała się namiętnie w jakimś zapyziałym i obskurnym schowku na miotły, a rano przyłapujesz go z byłą w kawiarence jak wychodzą jeszcze przytuleni-powiedziałam

-Jestem mężatką o takich rzeczach to mogę sobie jedynie pomarzyć- parsknęła śmiechem.

-Agata!!!- zmroziłam ją wzrokiem.

-Żartuje. Wiesz znam Miśka od dziecka w końcu chodziliśmy do jednej klasy i Ci powiem, że on taki nie jest żeby na dwa fronty leciał. Mówię Ci, że to jakieś pieprzone nieporozumienie i za tydzień każdy będzie się z tego śmiał. A teraz pakuj dupę w kroki i jedź po Wiolkę ratować swoją przyjaźń.

-Jesteś kochana. Bez Ciebie bym zginęła.

-Jedź już po nią!- krzyknęła na mnie Aga.

-Tylko jest mały problem- odpowiedziałam.

-Co znowu??-zapytała mnie.

-Nie wiem gdzie ona pojechała.- powiedziałam.

-Pomyśl tak jak Wiolka. Kto jest jej dobrym kumplem z kim spędza czas z kim może uciec od swoich problemów.

-Pit.- powiedziałam. –No to chyba raczej dziś sobie do niej nie pojadę, bo jest 22, a do Rzeszowa jedzie się z 3 i pół godziny.

-To ruszysz do niej dupę z samego rana, a teraz pomóż mi wykąpać i uśpić Kubę.

-Jasne szefowo- roześmiałam się i puściłam do niej oczko.
Wykąpałyśmy i położyłyśmy Kubę po czym sama wzięłam prysznic i szybko usnęłam bo przecież już o 7 rano wyruszam w podróż do Rzeszowa po moją Wiolkę.
Wstałam o 6 tylko się ubrałam ogarnęłam wzięłam kluczyki od samochodu z blatu kuchni i ruszyłam w stronę mieszkania Pita. Znaczy. Ruszyłam na halę do Pita, bo nie wiem gdzie on mieszka a potem on ukażę mi drogę po moją Wiolkę . Tak nie ma to jak mój niecny plan   Po 3 godzinach jazdy wpadłam do hali. Jakie szczęście, że mieli trening. Wchodząc na halę zrobiłam sporę zamieszanie po czym tylko zawyłam:

-Piotreeek! Powiedz, że wiesz gdzie jest Wiolka! Bo na zawał pierdolnę jak ona się mi z mieszkania wyprowadzi!!- powiedziałam prawie płacząc.

-U mnie w mieszkaniu. Jak chcesz to jedź.-powiedział wzruszając ramionami.

-Jak idioto! Przecież nie znam twojego adresu!!! –wydarłam się na niego,

-Nie denerwuj się królewno. Już Ci go podaje- puścił mi oczko po czym podał mi ten swój adres i wybiegłam z hali .
Od razu skierowałam się pod adres, który mi podał. Zapukałam do drzwi i otworzyła Wiolka:

-Przepraszam panią ale nie potrzebne mi kolejne ubezpieczenie na życie- po czym chciała zamknąć drzwi ale ja skutecznie wepchnęłam stopę pomiędzy drzwi, a futrynę.

-Wiola. Przepraszam. Pogadaj ze mną- powiedziałam z moimi maślanymi błękitnymi oczami.

-Dobra właź.- powiedziała uchylając mi drzwi.
Usiadłyśmy w salonie Pita i zaczęłyśmy:
- Przepraszam. Nie powinnam. Poniosły mnie nerwy ale wkurwia mnie ta sprawa z Michałem i chciałabym już zamknąć ją raz na zawsze w spokoju i zapomnieć.

-Rozumiem Cię. Każdemu może zdarzyć się gorszy dzień ale jeszcze raz mnie nazwiesz dziwką, a nie odezwę się do Ciebie do końca życia- powiedziała poważnie.

-Dobrze. To co wracasz ze mną?

-Nieee-uśmiechnęła się.- Zostaje tu do poniedziałku. Ale nie myśl, że Ci tak łatwo wybaczę- powiedziała z chytrym uśmiechem.

-Słucham Cię ? Jakie są twoje żądania panie??- zaśmiałam się.

-Musisz poważnie pogadać z Łasko. Jeżeli po tej rozmowie uznasz, że nic z tego nie będzie zbyt Cię zranił, nie pasujecie do siebie lub inne tego typu pizdzielstwa to po prostu przestanę naciskać ale musisz z nim najpierw pogadać.

-Rozumiem. Dobra. Zbieram się do domu. Baw się dobrze- puściłam jej oczko przytuliłam ją, i wypełzłam z mieszkania Pita,  a potem ruszyłam samochodem w stronę mojego Wałcza.
 Gadałam dużo z Koletą podczas tej drogi. Jutro umówiłyśmy się na drinka. Wpadłam do mieszkania, które było prawie, że ciemno gdyby nie jakieś dziwne światło w kuchni. Trzymając telefon w ręku powoli do niej wpadłam, a tam Łasko siedział sobie na krzesełku popijając moją pepsi w szklance. Moje zaskoczenie było tak wielkie, że telefon wypadł mi z ręki roztrzaskując się na 3 części oraz chyba moja buzia ze zdziwienia samoczynnie się otworzyła. Stałam chwilę w bezruchu po czym usiadłam naprzeciwko Łasko i wcale nie miałam ochoty drzeć na niego mordę. Tylko zapytałam się :

CDN…

Perspektywa Wioli

  
                                                                  <KLIK>



Czasami masz takie uczucie ,że chcesz czegoś tak bardzo ,że aż nie możesz racjonalnie myśleć. Że to coś staje się Twoim cholernym celem. Że to coś odbiera Ci każdy inny plan, każdą inną możliwość. Chcesz mieć to coś tu i teraz. Tak właśnie chciałam Ciebie.  Chciałam poczuć Cię w sobie Piotruś choćby nawet na środku tego pieprzonego chodnika. Chce aby gorące ciepło przepływało przez moje ciało. Chce poczuć Twój szorstko-koci język na swych piersiach. Chce Ciebie. Ale nie mogę. Mam chłopaka. Biedny Karol nie wie co się dzieje. Nie wie o moich myślach. A to przecież on powinien być głównym aktorem moich perwersyjnych myśli ,a nie był. To dziwne ,ale coraz częściej myślę o tym ,że za szybko postanowiłam ulokować swoje uczucia. Jeszcze dobrze się nie zaklimatyzowałam na Polskiej ziemi a już jestem dziewczyną jednego z najbardziej utalentowanych Polskich środkowych. No właśnie.  A może z drugiej strony to ,że zawsze podkochiwałam się w błękitnych tęczówkach Piotrka. W jego zasięgu. Długich nogach. I blond włosach ułożonych w artystyczny nieład. Może to właśnie dlatego nie mogę się przekonać do Karola. Właśnie to może dlatego nie potrafię ulokować swoich uczuć. Jestem jak to pieprzone ujście Amazonki. Rozdarte. Jeszcze dziesięć minut temu pobrudziłam Piotrkowi koszulkę a teraz znów snuje jakieś dziwne myśli siedząc razem z nim w kucki na chodniku. Przestałam płakać. Łzy już nie lecą. A może Loren miała racje. Może naprawdę jestem dziwką mimo ,że nie zdradziłam jeszcze nikogo. Może same myśli to zdrada.

-Czemu przyjechałaś tak w środku nocy ?

-Muszę w ciągu tygodnia znaleźć sobie inne mieszkanie i inny klub. Nie mogę tam wrócić. Nie wrócę do Wałcza.

-Ale jak to ? Bejbi kochanie nie rozumiem co się stało ?

-Przepraszam ja już pójdę, nie powinnam w ogóle przyjeżdżać do Rzeszowa ,pojadę teraz do hotelu a rano nie wiem może do Bełchatowa. –powiedziałam cicho i od razu wstałam kierując się w stronę auta. Prawie będąc już przy samych drzwiach poczułam zaciskającą się dłoń środkowego wokół mojego nadgarstka

-Poczekaj. Nigdzie teraz nie jedziesz. –powiedział spokojnie ale pewnie. Poczułam w sobie… może to dziwne ,ale chciałam aby był zawsze taki stanowczy. Pewny siebie wobec mnie i swoich uczuć. No właśnie ,a może mi się to wydaje ,że on coś do mnie czuje. Może to ja cos czuje a nie chce być sama w swoich odczuciach. Nie chce zostać odrzucona. Ale co z Karolem? To on jest moim chłopakiem. To on powinien być całym moim światem. Jesteśmy ze sobą już trochę a ja dalej nie umiem odpowiedzieć tych cholernych dwóch słów, tych cholernych dziewięciu liter. Tego cholernego KOCHAM CIĘ. To strasznie dziwne. Może i mnie powinien ktoś tak potraktować. Może między mną i inna dziewczyną powinien wybierać któryś z chłopaków. Któryś ,Boże o czym ja wygaduje.

-Powinieneś iść na górę ,Twoja dziewczyna na Ciebie czeka- powiedziałam w duchu modląc się aby zaprzeczył ,aby powiedział ,że ona nie jest damą jego serca ,że ona przyszłą pożyczyć kilo cukru  lub przywiozła paczkę z zimnej Alaski.

-Jaka maja dziewczyna ,przecież ja nie mam dziewczyny… Aaa widziałaś u mnie w mieszkaniu Ankę ,moją siostrę. W nocy ma samolot do Izraela nie z Warszawy a z Rzeszowa ,dlatego spotkałaś ją u mnie w mieszkaniu. Chciała się odświeżyć a ja miałem ją odwieść na samolot ,a że mi się chciało troszku spać postanowiłem również pierdyknąć sobie z zimnego bicza wodnego.- jejunciu w duchu chciałam usłyszeć taką odpowiedź. W sumie z drugiej strony ,gdyby jego odpowiedź była inna to by mnie jakoś orzeźwiła i może zastanowiłabym się nad Karolem i naszym związkiem.

- To może powinieneś iść na górę i ją odwieźć na to lotnisko-powiedziałam

-Em ,ale pod jednym warunkiem musisz wejść na górę i na mnie zaczekać bo inaczej zadzwonię i zamówię dla Anki taksóweczkę.

-No chyba Cię pojebało. Odwieziesz swoją siostrę na lotnisko a ja pojadę do hotelu proste i logiczne-odpowiedziłam

-Ale ja Cię nie pytam o to czego chcesz i jaki masz plan i gdzie chcesz jechać a gdzie nie. Bierz te swoje bambetle i idziemy na górę ja zawożę Ankę na lotnisko ,Ty jesz i ja za godzinę powinienem wrócić Ooj tak Piotruś to mi się podoba.

-Boże czy Ty musisz być tak cholernie uparty?- i właśnie na to pytanie odpowiedzi nie dostałam lecz ironiczny uśmieszek i kop w tyłek- Nowakowski nie przeginaj-dodałam.  Zapoznałam się z Anią okazała się dosyć miłą osobą i w ogólnym zarysie bardzo podobną do Piotrka. Cicha woda wiecie , brzegi rwie i to ostro rwie.  Środkowy wyszedł z siostrą z mieszkania by po godzinie wrócić do mnie.

-No to teraz opowiadaj co się stało w tym Wałczu?- powiedział to siadając tuż przy mnie dotykając swoim barkiem mojego. Ciało me obleciał dziwny dreszcz. Boże jaka ja jestem głupia. Co dalej  ? Co z Karolem ?

-No bo, Piotrek ja już chyba nie mam przyjaciółki i nigdy nie będę mieć ,bo ja nic nie zrobiłam i ja jej nigdy nie wybaczę. Za tydzień muszę tam wrócić i zabrać swoje rzeczy i nie wiem ,gdzie mam iść. Nie wiem jak mam dzielić dalej  nią boisko i nic już nie wiem.

-Wiesz Wiolka ja nie jestem jasnowidzem i musisz mi dokładnie powiedzieć co się stało

-No bo kurdę widzisz bo ten no bo Loren i Łasko w końcu przestali się czaić wobec siebie i niby zaczeli być razem a potem Łasko miał zerwać z tą swoją była cizią i Loren ich przyłapała jak tamta coś odczyniła no i widzisz no i potem on przyszedł do nas do domu by ze mną pogadać a ja jakoś nie byłam w humorze kolejna kłótnia z Karolem ,ale to no nie ważne no i Łasko przyszedł do nas do domu no i wytłumaczył tą całą akcję z jego byłą i no i zapytał czy mu pomogę no a to wszystko podsłuchała Laura zrobiła wielką awanturę jak to ona potrafi i powiedziała mi ,że jestem dziwką ,że sypiam z Tobą i z Karolem i ,że jak ja mogę ja pouczać skoro sama się szmacę-skończyłam swój monolog i czekałam na reakcję Piotrka ,ale się nie doczekałam jego oczy miały kształt pięciozłotówek i nie miały tego blasku.

-No i sam widzisz dlaczego nie mogłam zostać w domu-dodałam

-Możesz tu zostać ile tylko będziesz chciała, pamiętaj-powiedział przutluił się do mnie i pocałował w czubek głowy a mnie zrobiło się tak błogo. Tak uch ah

-Dzieki Piotrek doceniam to naprawdę , jesteś wspaniałym przyjacielem-powiedziałam

-No włąśnie tylko przyjacielem-dodał cicho- Piotruś mówiłęś coś ?-zapytałam bo nie byłam pewna

-Nie nic nie mówiłem ,chodź zrobimy coś do szamki- i po chwili udaliśmy się do ładnej i przytulnej kuchni tam dostałam mała kawkę i kanapki z dżemem porzeczkowym i banana ,bo przecież muszę być na diecie takiej jak i on. Poszłam do salonu ,bo zaczynało mi się nudzić. Usiadłam na kanapie. Po chwili przyszedł z mną środkowy i usiadł mi na kolanach. Momentalnie zaczęłam się śmiać

-Piotrek złaś ,wariacie ,no weź bo nie mogę-mówiłam to śmiejąc się i momentami dostając czkawki

-A jak wy kobiety przesiadujecie chłopakom na kolanach to jest dobrze ,prawda ?

-Prawda ,chciałbyś sprawdzić jakie to uczucie i też wziąć mnie na kolanka-zapytałam

-No oczywiście- wypowiadając te słowa zjechał z moich kolan i usadowił się wygodnie na chabrowej ,bym 
spokojnie mogła zając miejsce na jego kolanach. Usiadłam a moja ręka powędrowała za kark chłopaka. Znów ta rządza. Oczy patrzą tylko na jego miękkie wargi. Serce mówi całuj ,całuj je a rozum krzyczy Wiolka opamiętaj się. Ale pierdzielić serce. Znów to zrobiłam. Znów poczułam fakturę jego ust. To było cudowne. Nie odepchnął mnie. A przecież to ja miałam chłopaka a nie on. Po chwili to on przejął inicjatywę. Przerzucił moją jedną nogę obok siebie ,że siedziałam na nim okrakiem. Jego jedna ręka błądziła po moich rozgrzanych praktycznie do czerwoności plecach a druga robiła drapieżne kołtuny w moich włosach. Wstał nadal trzymając mnie na swoich biodrach i nie przestając całować. Udaliśmy się do jego sypialni która tak naprawdę mnie nie interesowała w tym momencie. Dosyć mocno walnął mnie na łóżko ,ale podobało mi się to i to strasznie. Nie pytał mnie o pozwolenie ,tylko momentalnie zaczął ściągać ze mnie mój dres. On był jeszcze cały ubrany a ja już leżałam w samych sportowych majtkach i staniku. Tak to było bardzo kobiece. Wiem. Jego koszulka na ramiączkach opinała jego mięsnie ciała, bo koszula już dawno została gdzieś zrzucona zostały mu jeszcze spodnie.  Po chwili całował mnie po brzuchu przechodząc na wewnętrzną stronę ud. Moje biodra samowolnie udały się ku górze.  Euforia i krzyki w mojej głowie były za duże. Po chwili postanowiłam przywołać Piotrka do porządku bo zaraz będzie po kwiatach  .

-Piotrek ,kurwa przestań ,bo Cię zabije zaraz chyba-ten znów głupkowato się uśmiechnął ,ale wziął sobie moją prośbę do serca i już po chwili czułam go w sobie. Ale co ja robię przecież ja mam chłopaka. Z jednej strony chciałam ubrać się i wybiec z tego mieszkania a z drugiej chciałam by ten nigdy nie kończył. Żebyśmy byli jak pieprzeni Edward i Bella ze Zmierzchu ,zebyśmy mieli tyle tej cholernej siły ,żeby nie przestawać. Chyba muszę zerwać z Karolem. Albo się z nim przespać ,by porównać nie orgazmy a uczucia do tego faceta. Czy może właśnie wtedy stanę się tą cholerną dziwką ?  Nie wiem i chyba nie chce się dowiedzieć. Po chwili tych przemyśleń i całusów z Piotrkiem z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk a w tle śmiech środkowego. Chyba był zadowolony ze swojej roboty. Bardzo nie ? Nie ubierając się wstałam i wziełam swoją piżdżame i udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic. Zimne wodne krople uderzały o moje rozgrzane ciało i czułam się dobrze. Cholernie dobrze i nie żałuje tego co się stało. Jednak wiem ,że nie może się to dalej powtórzyć ,przecież ja mam chłopaka. Którego niby kocham. Po kilku minutach wyszłam z łazienki z myślą w Głowie ,że czeka mnie cholernie trudna rozmowa.

-Piotrek chyba musimy pogadać o tym co maiło teraz miejsce. Nie żałuje tego ,bo już dawno miałąm na to ochotę ,ale właśnie utwierdziłam się w  przekonaniu ,że Loren chyba miała rację i tą dziwką się właśnie teraz stałam też z drugiej strony uświadomiłam sobie ,że nie mogę być z Karolem ,bo nic do niego nie czuje


-Wiolka nie jesteś żadną dziwka a ja chce ,żebyś budziła się przy mnie każdego dnia ,bym mógł patrzeć na ciebie w każdym możliwym momencie ,żebym mógł słyszeć dźwięk twojego śmiechu. Wiolka ja się chyba w tobie zakochałem i wiem ,że może nie powinienem ,bo jesteś laską mojego kumpla ,ale tak się stało. Przyjaźń była trochę takim pretekstem by moje serce nie zwariowało bez ciebie. Będę czekać na ciebie tyle ile będziesz chciała. Pamiętaj zawszę będę cię kochał. Ale dopóki jesteś z Karolem nas nie będzie ,dalej będziemy tylko przyjaciółmi-powiedział a mi zaszkliły się oczy. Czułam ,że mówi prawdę. Znów chciałam go pocałować.A le nie mogłam. Pozostało mi nic innego jak przytulić się do Nowakowskiego a rano jechać do Bełchatowa i zakończyć coś co nie powinno mieć swojego początku.

_______________________________
No to na samym początku chciałybyśmy przeprosić ,za tak długą nieobecność. Rozdziały pozostają wiele do życzenia ,ale same rozumiecie ...szkoła

Annie chciałaby serdecznie zaprosić na http://niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com (są tam jednorozdziałówki)

ZAPRASZAMY DO KOMENTOWANIA
Pozdrawiamy Annie&ZooZoolka

niedziela, 12 maja 2013

Fuck, Fight, Fuck

Fuck, Fight, Fuck




Perspektywa Loren


     
                                                                    < KLIK>




Wstałam jak zwykle rano. Kubuś i Aga już nie spali tylko jedli w kuchni. Była 7 także miałam jeszcze trochę czasu żeby z nimi posiedzieć, zjeść i pogadać . Dosiadłam się do stołu i zaczęłam:

-Jak się spało?

-Mi bardzo dobrze, a Kubusiowi to jeszcze lepiej bo obok swojej chrzestnej.

-Usnęłam z nim?-zapytałam się zdziwiona.

-Noo… Nawet Ci zdjęcie z nim zrobiłam i wrzuciłam na fejsa. Zrobił furorę, bo co druga osoba myśli, że to 
twoje dziecko. – po czym zaczęłyśmy się śmiać jak opętane.

-Tsaaa… Aż chyba zaraz wejdę i zobaczę co się tam dzieję- powiedziałam biorąc tableta i logując się na fejsie.
Zobaczyłam zdjęcie śpiącej mnie i Kubusia. Ej! Serio wyglądam zajebiście jak śpię! Pod zdjęciem były komentarze

„Ej! Nie wiem co to za chłopczyk ale już mu współczuje”- napisał Wojtaszek.

„To ona ma dziecko?”-zapytał Martino.

„NO chyba widzisz, że tak tępaku.”-odpisał mu Kubiak.

„Idioci z was ;D ”- napisał Łasko.

„A ty niby taki mądry!”- napisał Wojtaszek.                                     

„Właśnie! Może to twoje co Michałek?”-zapytał Kubiak, a ja nie wiedziałam czy mam się śmiać czy pójść do niego i mu przypierdolić.

„1 Za szybko 2 To jej chrześniak gamoniu! 3 Jesteś debilem, bo jak to przeczyta to albo będzie toczyć z Ciebie bekę albo Ci przypierdoli, bo ją uraziłeś. ”- napisał swój wywód Łasko

„Wow! Łasko jaka głębia! Pierwszy raz w życiu się z nim zgodzę ,ale ma rację to mój chrześniak” – napisałam.

„A Łasko to widzę, że nawet twoją rodzinkę zna, co? ”-zapytał się Kubiak.

„Nie. O Kubie dowiedział się przypadkiem, bo jak wy ten Mongoł myślał, że to moje dziecko. Tak właściwie to nie piszcie mi to takich debilnych komentarzy pod tym zdjęciem jak coś to przenieście się na PRIV ”- napisałam im.

Potem jeszcze wyskoczyło parę komentarzy od moich prywatnych znajomych „Śliczny ”, „Ale urósł” etc.
Odstawiłam tableta zjadłam z Agą śniadanie trochę się ogarnęłam i zaczęłam zbierać się na trening. Spakowałam wszystko do mojej torby treningowej z Nike po czym ruszyłam razem z Wiolą, Agą i Kubą na trening, bo z braku laku moja kochana rodzinka postanowiła mi potowarzyszyć. My z Wiolą zwinęłyśmy się do szatni śmiejąc się. Po drodze minęliśmy Kubiaka ja zgromiłam go wzrokiem za to Wiolka się do niego uśmiechała?? To jest dziwne ale nie wnikam potem się dowiem. Przebrałam się naciągnęłam na kolano stabilizator oraz założyłam je na kostki po czym uczesałam włosy zasznurowałam porządnie buty i gotowe wpadłam na hale, a tam co? Armagedon. Kubiak tłukł się z  Wojtaszkiem plastikowymi mieczami. Ej! Skąd oni mają na hali miecze?! Nie ważne idę dalej, a tam co? Nie zgadniecie ?! Łasko gada z Agatą i się śmieją. O nie! Może śmiać się z jakimiś plastikami i innymi ale na pewno nie z moją rodziną! Niech on się od niej odpierdoli! Nie wiedziałam co mam zrobić i powiedziałam tylko :

-Michał uspokój swoich kolegów, bo leją się na miecze.

-E! Przejdzie im. Zaraz się uspokoją. – powiedział i znów odkręcił się w stronę Agaty.

-Wypierdalaj stąd ale to raz! – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

-O co Ci chodzi? –zapytał i popatrzył na mnie jak na debilkę.

-Odwal się od żony mojego brata i matki mojego chrześniaka! Możesz flirtować z kim chcesz ale na pewno 
nie z nią. – odpowiedziałam.

 - Laura! Spokój! To jest mój kolega razem z nim chodziłam do jednej klasy.- uspokoiła mnie Aga, a mi zrobiło się głupio

- To sobie gadajcie! Ale pamiętaj Łasko mam Cię na oku!- pokazałam rękoma i odwróciłam się w celu rozgrzewki.
Najpierw pogadałam sb z Koletą po czym oddałam się ćwiczeniom.  Nagle trener krzyknął:
-No to teraz ćwiczenia w parach.
Szybko podbiłam do Kolety, bo Wiola zdecydowała się ćwiczyć z panem Kubiakiem. Po czym trener spojrzał na nas i powiedział:

-Pary mieszane…

-Ehhh…….- rzuciłam i rozglądałam się do kogo mogę jeszcze podbić.
Nagle naprzeciwko mnie pojawił się Łasko:

 - Chyba jesteś zdana na mnie.

-Chyba jak się nie zamkniesz to Ci przyłożę- uśmiechnęłam się i odwróciłam po piłkę.
Robiliśmy te cholerne ćwiczenia nagle Łasko się odezwał:

 -Lubię jak jesteś taka zazdrosna. O mnie- uśmiechnął się i puścił mi oczko, a ja zaczęłam się śmiać.

-Nie jestem o Ciebie zazdrosna .Chyba bardziej o żonę mojego brata…

-Ja tam wiem swoje- powiedział.
Już otworzyłam usta żeby odpowiedzieć mu dość cienką ripostą ale trener wrzasną:

-Laaaauraaaa! Chodź na chwilkę pan chcę z tobą wywiad przeprowadzić .

-Idę. – odpowiedziałam i poszłam za trenerem.
Doszliśmy na trybunę H gdzie siedział Wanio.

-Dzień Dobry Krzysztof Wanio.- przedstawił się dziennikarz.

-Dzień Dobry. Laura Szczygielska ale może mi pan mówić Laura. –uśmiechnęłam się.

-Chciałbym z tobą przeprowadzić wywiad na stronę siatkarskaliga.tv

-Jasne.- odpowiedziałam

-To co zaczynamy? Gotowa?

-Jasne- uśmiechnęłam się.
Wanio wziął mikrofon do ręki dał znak kamerzyście, że mogą zacząć po czym powiedział :

-Witam Krzysztof Wanio, a z nami zawodniczka Aluprofu Bielsko-Biała Laura Szczygielska.

-Dzień Dobry.- powiedziałam do kamery.

-Powiedz Lauro co Cię skusiło do tego żeby zagrać w Polskiej Orlen Lidze?

-Lubię wyzwania do tego jestem Polką, a dotychczas znana mi była tylko liga Włoska. Chciałam się też pokazać bardziej trenerowi naszej kadry.

- Rozumiem, a czemu tak nagle zrezygnowałaś z Ligi Włoskiej.? Gdzie miałaś praktycznie wszystko, bo nie jedna zawodniczka zostałaby gdyby miała tak dobrze w tej lidze jak ty.

-To jest bardziej kwestia zdobywania. Ja jestem takim typem, że wyznaczam sobie cele i muszę mieć coraz więcej i być coraz lepsza, a w lidze Włoskiej już nie mogłam się doskonalić, bo uważam, że jak na predyspozycje tamtej ligi osiągnęłam ideał i po prostu w Polsce są lepsi specjaliści i lepiej się z nimi współpracuje oraz można więcej osiągnąć. – powiedziałam.

-Dobrze, a robisz coś poza siatkówką? – zapytał dziennikarz.

-Tak studiuję. Architekturę na uniwersytecie Bollońskim.

-Kurczę dziewczyno . To co ty się takimi rzeczami fajnymi nie chwalisz? –zapytał z uśmiechem Krzysiek

-Raczej nie ma czym.- odwzajemniłam uśmiech.

-Dobrze ale wyjechałaś do Polski. Jak teraz wyglądają twoje studia?

-Dostaje po prostu materiały na e-mail, a jak przyjadę do Włoszech na święta albo na wakacje będę zaliczać. Profesorowie są bardzo mili i wyrozumiali. – uśmiechnęłam się.

-A co chcesz robić po zakończeniu kariery? –pytał się Wanio

-Myślałam o karierze trenerskiej ale nie wiem jak to będzie. Na pewno chciałabym być jakoś związana cały czas z siatkówką, bo to moja pasja i życie.

-Dobrze, a jak wyglądają sprawy sercowe? Masz kogoś we Włoszech? –zapytał z uśmiechem na ustach Wanio.

- Nie z nikim się nie spotykam.

- W Polsce też?? – dopytywał się.

-W Polsce też się z nikim nie spotykam,

-Kurczę dziewczyno ale czemu? Jesteś śliczna. Młoda i inteligentna i nikogo nie masz? – dopytywał się.

-Czekam na tego jedynego.-zaśmiałam się.

- Dobra, a co z rodziną? – zapytał Wanio

 -Rodzice i brat z rodziną zostali we Włoszech. – uśmiechnęłam się.

-Dobrze, a co z dzieckiem?

-Z kim? –zapytałam się.

-Z dzieckiem. Ostatnio na Internecie pojawiło się jakieś zdjęcie gdzie śpisz z jakimś małym chłopczykiem . – tłumaczył mi Wanio, a ja zaczęłam się śmiać.

-Nie, to nie jest moje dziecko. Te zdjęcie wypłynęło z mojego prywatnego fejsbuka co przypomniało mi, że 
musze go dobrze zabezpieczyć, a na zdjęciu widnieję mój chrześniak, który właśnie wczoraj odwiedził mnie z moją bratową. – uśmiechnęłam się.

-Dobrze jedną sprawę mamy wyjaśnioną, a co z kontraktem z Aluprofem. Słyszałem, że podpisałaś go tylko na sezon to znaczy, że potem ruszasz dalej w świat? –zapytał się mnie.

-Nie powiedziałabym. Znaczy. To jest sprawa otwarta. Sezon dopiero co się zaczął na razie jest mi tu dobrze tu są naprawdę wspaniali ludzie, a gdzie mnie dalej poniesie zobaczymy. Na pewno nie ruszę się nigdzie bez Wioli. – uśmiechnęłam się.

-W takim razie już ostatnie pytanie. Jaki jest twój cel na ten sezon?

-Jak najwyższy. Chciałabym z Aluprofem zdobyć mistrza Polski. A jak to wszystko się ułoży to zobaczymy.- posłałam najszczerszy uśmiech jaki mogłam.

-W takim razie dziękuje za wywiad. Do widzenia.

-Do widzenia. – odpowiedziałam po czym wstałam z ławeczki i poczłapałam na trening ale za specjalnie mi się nie śpieszyło, bo nie chciało mi się ćwiczyć z Łasko.
Wróciłam i trener oznajmił:

-To na dzisiaj koniec.
Szczerze? Nie wiem czy powinnam ale cieszyłam się jak głupia, że przepadło mi prawie pół treningu. Źle się czułam i wszystko mnie bolało.  Już miałam wychodzić z Sali gdy trener krzyknął :

-A ty Szczygielska gdzie ?? 20 kółek. Myślisz, że się tak łatwo wymigasz?!

-No już tylko powiem bratowej żeby na mnie nie czekała.
Zaczęłam pisać sms’y za owym nieznajomym po czym  poprosiłam Wiolę, żeby zabrała Agę i Kubusia. Po czym tylko zderzyłam się z Łasko na korytarzu i aż mi komórka wypadła. Łasko podniósł tylko moją komórkę i popatrzył na wyświetlacz gdzie widniał sms od mojego nieznajomego. Ten się tylko uśmiechnął od ucha do ucha po czym odszedł.

-Idiots. Idiots everywhere.- powiedziałam po czym poszłam biegać na hale.
Wychodziłam cała spocona z telefonem w ręku gdy nagle ktoś szarpnął mnie za nadgarstek i wylądowałam w jakimś ciemnym schowku na miotły. Po czym ktoś zaczął mnie całować. Ej! Nie żeby coś ale było całkiem fajnie. Ale kto to do kurny nędzy jest!? Szybko odkleiłam się od jego ust i chciałam wyjść ale ktoś zablokował mi wyjście do drzwi.

-Nie wierć się- wszeptał mi do ucha.

-Łasko!!! A CO TY TU? Co ja tu! Odwal się ode mnie ! Ja chcę stąd wyjść!

-Cichooo… Dla Kamila nie byłaś taka wredna.

-Co?? Byłeś Kamilem?! Jesteś pieprzonym kłamcą! Jak można się za kogoś podszywać.

-Ale ja byłem sobą tylko zmieniłem swoje imię.- powiedziałam.

-No i byłeś informatykiem-powiedziałam zła.

-No jezu! To tylko zawód i imię, a ja chciałem Ci pokazać, że nie jestem taki zły i całkiem fajny no i nieźle całuje.

-Nie pochlebiaj sobie.-powiedziałam zła.

-No kurna! Laura ja Cię kocham! Jaśniej to się chyba nie da! Co?! – powiedział, a ja nie czekałam tylko wpięłam się w jego usta i wcale mnie nie obchodziło to, że jestem zamknięta z nim sam na sam w jakimś schowku na miotły w, którym jest ciemno. Ej mi by to nie przeszkadzało gdyby nagle drzwi się nie uchyliły, a w nich nie pojawił się Wanio.

-A to nie gabinet prezesa…. Oj przepraszam. W sumie moja droga damo nie ładnie tak kłamać w 
wywiadach, że się nikogo nie ma, a potem świrować w jakimś schowku na miotły z Michałem Łasko. Tak w ogóle to gdzie jest ten gabinet prezesa?-zapytał się nas, a my spaliliśmy buraka i staliśmy jak dwa słupy soli.

- Drzwi na wprost.- wybąkałam.

-Aaa…. Wszystko jasne. No to dziękuje.- powiedział Wanio.
Ja tylko popełzłam do szatni.

-Ej! A ty gdzie? Chyba nie zamierzasz mi zwiać? – zapytał Łasko z tym swoim chytrym uśmieszkiem.

-No chyba nie zamierzasz stać w tym schowku na miotły?-zapytałam-Daj mi 15 minut wezmę prysznic 
przebiorę się i pogadamy.

-Ok. Czekam w kawiarni naprzeciwko.

-Ok. – rzuciłam i wpadłam do szatni. Szybko wzięłam prysznic. Przebrałam się. Ogarnęłam po czym poszłam do kawiarni naprzeciwko hali.
Wpadłam tam po czym usiadłam w kącie tam gdzie zajął nam miejsca Łasko.  Usiadłam naprzeciwko niego i wpatrywałam się w niego, a on? Uśmiechał  się jak mysz do sera, a najlepsze było to, że ja odwzajemniałam ten uśmiech. W końcu zapytałam się go:

-Skąd wiedziałeś, że ze mną piszesz?-zapytałam się go.- Uknułeś to?

-Nieee….Ja skąd. Po prostu jak na mnie wpadłaś.

-Nie ty na mnie wpadłeś. – poprawiłam go.

-Dobra. Jak na siebie wpadliśmy to wyleciał Ci telefon, a tam miałaś ten sms ode mnie otworzony.

-Już rozumiem.- uśmiechnęłam się.

-Dobra to teraz ja. Powiedziałem Ci już, że Cię kocham i, że chcę z tobą być.

-Tego nie powiedziałeś.-powiedziałam.

-No to mówię teraz. Więc teraz kolej na Ciebie.

-No więc…. Może w to naprawdę trudno uwierzyć i czasami mnie wkurzasz i bywają dni, że chcę Cię zabić ale tak naprawdę mi na tobie zależy i Cię kocham. – powiedziałam.

-To teraz zadam Ci pewne pytanie.  Chcesz być moją dziewczyną?-zapytał i popatrzył na mnie.

-Chcę.- zbliżyłam swoją twarz do niego po czym romantyczna laska napisała, że złączyliśmy się w długim i namiętnym pocałunku, a ja powiem, że się przelizaliśmy. 

-Może wyjdziemy gdzieś wieczorem?? – zaproponował Łasko.

-Chętnie ale dziś nie mogę obiecałam dziewczynom, że zrobimy razem takie wiesz feministyczne party. Za to jutro mogę być cała twoja i tylko twoja wieczorem. – uśmiechnęłam się.
-Ok. To co podwieźć Cię?

-A mógłbyś? –zapytałam go.

-Jasne.- odpowiedział po czym mnie pocałował zapłaciliśmy i wyszliśmy z danej kawiarni.
Udaliśmy się w stronę samochodu i pojechaliśmy w stronę Wałcza.

- To pa.- pożegnałam się z nim całusem w policzek po czym pobiegłam w stronę mieszkania. Razem z dziewczynami przyrządziłyśmy sobie spaghetti do tego wypiłyśmy jakieś dobre winko i gadałyśmy do 23 , a ja wiedziałam, że jutro od rana czeka mnie ciężki wizyta w Krakowie…




Perspektywa Wiolki



                                                                    <KLIK>




Po tym całym treningu kompletnie nie miałam siły.  Nie no może miałam. Dobrze ,że trener zwolnił mnie z tego wieczornego treningu ,bo bym nie wydoliła. Zapakowałam całą torbę ,ale nie chciało mi się jej nieść tak, ze samej do mojej strzały. W dobrym momencie napatoczył się Daniel.

-I jak po treningu? Masz siłę ? Daliśmy Ci wycisk ? –zasypał mnie milionem pytań

-Nie nazwałabym tego aż takim wyciskiem. Jest okej. Ale wiesz co słyszałam ? Mam newsa dobrego –powiedziałam szybko ,ruszając brwiami

-No jakiego ? Mów szybko , nooo Wiolka mów.!!- pytał niecierpliwy Daniel

-Słyszałam ,że chcesz mi zanieść trobę do auta- powiedziałam lekko się śmiejąc

-Jasne ,jasnę. A ja się głupi łudziłem ,że masz dla mnie jakiegoś newsa, a tu takie kuźdę rozczarowanie. Dobra daj tą torbę ,ja swoją i tak zostawiam. Właściwie ,dlaczego Twój chłopak nie może Ci pomóc ?

-Bo mój chłopak jest w Bełchatowie ,zapewne na treningu. Piotrek to kumpel. Dobry kumpel

-Ta jasne ,jasne. Starego Daniela nie oszukasz, ja wiem co się święci.

-Nic się nie święci. Ja czuje ,że się przyświęci jeszcze w tym ewentualnie w następnym tygodniu. Nie będziesz wiedziała co zrobić i przyjedziesz do starego i dobrego Danielka się wyżalić.

-Mam nadzieję ,że się mylisz                                                                 

-Kotku ,ja się nigdy nie mylę

-Jasne ,chyba ,że krążkiem w słupek trafisz

-Ha ha ha ,dowcipna jesteś

-Jak zawsze ,jak zawsze-po chwili znaleźliśmy się pod moim autem. Piotrek już tam na mnie czekał. Pogadaliśmy chwilę. Daniel musiał jechać do domu. Dał mi swój numer telefonu a ja dałam mu swój. Taka ze mnie wariatka.

-Ej, pamiętasz o moich skrzydełkach –zapytał po chwili Piotrek

-No pamiętam ,pamiętam. Wiesz ,że ja jestem dziewczyna i jestem dziwną osobą wiec ty stawiasz lody ?-zapytałam a Cichy zaczął się śmiać. Stałam jak debil i analizowałam swoje słowa i sama po chwili wybuchnę łam śmiechem z powodu dwuznaczności mojej wypowiedzi.- Ale to było zabawne-dodałam po chwili

-No tak trochę było. Musisz przyznać. Dobra ,ja stawiam lody. Lepiej ?

-Lepiej. –powiedziałam i wsiedliśmy do swoich bombowców i po chwili znaleźliśmy się w Galerii Kazimierz znajdującej się niedaleko lodowiska.
-Pioootrek ?-zapytałam przedłużając samogłoski

-Nie, Wiolka dziś nie kupujemy żadnych ubrań. Jemy i jedziemy do domu.-powiedział środkowy jakby 
czytając mi w myślach

-No ale Piotruś-powiedziałam

-Nie działa to na mnie- odparł obojętnie

-No i bardzo dobrze. Będziesz coś chciał.

-Na pewno -  rzekł krótko. Po kilku minutach już okupowaliśmy KFC. Musiałam się odpłacić. Nie wiedziałam jeszcze do końca jak. Zjedliśmy skrzydełka. I było okej. Gadaliśmy. Śmialiśmy się. Piotrek przypomniał sobie o lodach. Zamówiliśmy no i jemy jest fajnie.

-Piotrek weź mi daj tego no niebieskiego ,no weź –powiedziałam a Piotrek obkręcał się non stop dookoła ,abym nie miała dostępu do jego prawej dłoni w której spoczywał kruchy wafelek

-Ale masz swoje ?

-Ale ja chce ten.

-A ja chce tamten –powiedział śmiejąc się ,już widziałam jak mam się odpłacić

-Piotrek ,patrz do góry tam tam coś się dzieję –kończąc te zdanie widziałam ,że piotrkowe oczy spoglądały na wyższą kondygnacje budynku a ja długo nie myśląc wysmarowałam mu buzie tym lodem. Teraz nie pozostało mi nic innego jak uciekać. Słyszałam średnio szybki chód za sobą. Wiedziałam ,że to Cichy. Wpadłam do H&M’owej przymierzalni. Po chwili ktoś znalazł się obok mnie. Uniosłam wzrok. Już zaczynałam się bać ,że wpakowałam się komuś jak się przebierał. Jednak był to środkowy.

-Boże dobrze ,że to ty musiałam ,że wpakowałam się komuś do przymierzalni jak się przebierał-powiedziałam- oo masz już czystą buzie-dodałam

-Wiesz ,że to co zrobiłaś było nie mądre. Więcej nie kupię Ci loda –powiedział ruszając śmiesznie brwiami. 
Na buzi miał uśmiech. Ten uśmiech. Inny niż Karolowy

-Okej nie musisz. Piotrek powiedz mi czemu nie masz dziewczyny ? –zapytałam dosyć niepewnie

-A kto powiedział ,że nie mam ?- odpowiedział a ja spuściłam wzrok

-Przepraszam , w ogóle nie powinnam myśleć ,że nie masz dziewczyny skoro ją masz, to niedorzeczne –odpowiedziałam

-Masło jest masłem. Nie no nie mam dziewczyny. Jest jedna na której zaczęło mi zależeć ,ale to tylko przyjaciółka-  mówiąc te słowa przybliżał swoją twarz do mojej. Po chwili nasze usta dzieliły milimetry. W sumie to chciałam „zdradzić” Karola. Chciałam tego pocałunku. I teraz to ja swoją twarzą przysunęłam się szybciej i wpiłam się w gorące usta środkowego. Traciłam zmysł racjonalnego myślenia. Nic dookoła się nie liczyło, Tylko on. Dziwne, prawda? W tym momencie cieszyłam się ,że siatkówka to nie tylko gra nerwów ,ale i dobra skoczność. Przydała mi się ona teraz ,bo dzięki jednemu odbiciu znalazłam się na biodrach chłopaka. Serce biło jak oszalałe ,nie wiedziałam co zrobić. Nie chciałam się od niego odklejać. Ale zdradzać Karola w przymierzalni ,brzmi to jak tekst z taniego hiszpańskiego pornosa. Brakowało mi powietrza ,ale mimo tego nie chciałam tego przerywać. Nagle to on wzbudził nas z tego letargu. Odsunął twarz od mojej. Postawił mnie na ziemi. Poprawił podciągniętą przez moje nogi bluzę. Podciągnął spodnie.

-Przepraszam ,nie powinienem był. To było silniejsze ode mnie-powiedział cicho

- Nie odtrąciłam Cię ,więc to była także moja decyzja. –odpowiedziałam pewnie

-Wiesz ,jesteśmy przyjaciółmi takie coś nie powinno mieć miejsca-dodał

-Wiem. Idziemy ?-  zaproponowałam

-Tak ,chodźmy- po chwili znaleźliśmy się na podziemnym parkingu. Czas było się rozstać ,ale mi się nie chciało wracać do dziwnie poukładanego życia., do treningów. – No chodź do tatusia się przytulić –powiedział Piotrek rozkładając zamaszyście ramiona w których po chwili tonęłam. Było mi w nich dziwnie dobrze. 

-Piotrek ,nie mogę oddychać –powiedziałam ostatkiem sił ,a ten pajac ścisnął mnie jeszcze mocniej na co dostał kopniaka w piszczel

-Ałć ,to bolało-powiedział puszczając mnie ze swych objęć

-Miało boleć ,Nowakowski ,miało boleć –powiedziałam

-Żeby zaraz ciebie coś nie bolało –odpowiedział

-Nie boję się Ciebie –odpowiedziałam

- To się lepiej zacznij bać ,bejbi –po chwili znaleźliśmy się w swoich autach. Piotrek jak na dżentelmena przystało pozwolił mi pierwszej opuścić parking. Jechał chwilę za mną ,ale potem odbił na Rzeszów. Po kilku godzinach jazdy byłam już w domu. Tam Loren chodziła jak wściekła. Gdy zapytałam o co chodzi usłyszałam krótkie ‘O gówno’ pomyślałam ,sobie ,że tak się bawić nie będziemy Kuźwa. Nie ze mną takie numery. Potem zadzwonił Karol który był także wyraźnie nie w sosie

-Cześć ,gdzie byłaś cały dzień ? Dzwonię i dzwonię ,ale oczywiście nie możesz odbierać telefonu –powiedział szybko a we mnie znów zaczynała bulgoczeć złość

-Cześć ,nie mogłam to nie odbierałam. Proste. Logiczne. Nie muszę się spowiadać.-odpowiedziałam opryskliwie

-Wiem ,że byłaś w Krakowie i to jeszcze z Piotrkiem –odpowiedział z wielkim wyrzutem

-No i co z tego ,ze byłam ?-zapytałam

- Ja jestem twoim chłopakiem a  nie on ,a wiem do tego ,że byłaś jego hotką i jak mam być spokojny ? Jak ty sobie to wyobrażasz ?

-Po pierwsze kurwa nie byłam niczyją hotką ,po drugie nie będziesz mi wybierał przyjaciół ,po trzecie zastanów się co mówisz i do kogo. Na razie „Kochanie” –mówiąc byłam tak wściekła ,że miałam ochotę kogoś rozszarpać. Wiedziałam, że  to Loren musiała mu powiedzieć ,bo jednak zostawiłam jej kartkę z kim jadę i gdzie będę. Widocznie Karol do niej zadzwonił a ta mu powiedziała. Wolałam jutro jej to powiedzieć ,a raczej wykrzyczeć ,bo dziś pożarły byśmy się jeszcze gorzej. Musiałam zadzwonić do dwóch osób. Pierwszą była Kaśka ,koleżanka z klubu chciałam zapytać na którą mamy jutro trening.  Drugą był Piotrek ,bo komu ja się miałam pożalić ? Po kilku chwilach rozmawiałam z Kasią

-Cześć Kasiu ,Wiola z tej strony. O której jutro jest trening ?

-No heeej. Jutro nie ma treningu i nie ma go aż ,do następnego poniedziałku.-powiedziałą

-AAa to czemu ?

-No bo ,trener jest chory a po za tym ,tam Jastrzębski przygotowywuje się do jakiegoś tam ważnego meczu. Mamy wykonywać same treningi jakieś rozruchy i bieganie i tego typu bzdety ,bo jak przyjdziemy w poniedziałek to będziemy miały te no pomiary.

-Coo ? Jakie pomiary ?

-No tam zarząd uznał ,że coś za dobrze nam idzie i chcą sprawdzić czy nie lecimy na jakimś wiesz gównie i mamy na czczo przyjść , no i ten no i tam pobiorą nam krew ,potem catering przyjedzie mamy zjeść , a potem tam ty będziesz miała test na przyjęcie tak jak przyjmujące dziewczyny z ataku na atak i w ogóle a i będziemy biegać na czas i jakieś inne dziwne rzeczy

-A to widzę ,ze zarządowi się w głowie pierdoli troszkę

-No a jak. A zapomniałam Ci mówić . Wczoraj jak Wanio przeprowadzał wywiad z Loren to potem chciał z Tob ,żeby był zamiast tamego co zbeształaś tamtego Irusia i trener prosił abyś tam zadzwoniła to sekretariatu klubu i tam numer jest do Wanio i masz się z nim umówić jakoś na ten tydzień i nie możesz odmówić.

-Boże Kuźwa jakie znów wywiady. No nic zadzwonię. Dobra leć baluj ja idę spać. Na razie słońce

-No pa Wiolka trzymaj się.- no i nie pozostało mi nic innego jak cieszyć się tygodniową wolnością. Poszłam do kuchni otworzyłam lodówkę a tam znów nie było tego co by mnie interesowało. Jednak dokonałam wyboru jakim jest jogurt bananowy. Wyszłam na balkon. Otworzyłam jogurt. Jednak po chwili odechciało mi się go jeść. Wyjęłam zza kwiatka papierosy i zapalniczkę. I po chwili odstresowałam się. Wzięłam do ręki. Wybrałam numer Cichego.

-No miałeś zadzwonić jak dojedziesz –powiedziałam

- NO ale to nie Piotrek ,to ja najprzystojniejszy , najlepszy , wspaniały libero na świecie. To ja Igła a z  kim mam przyjemność rozmawiać ?

-Ah takie klocki. Więc masz przyjemność rozmawiać z najlepszą najwspanialszą i najpiękniejszą libero Aluprofu . To ja Wiola.

-Już cie lubię maleńka –gdy chciałam odpowiedzieć to co mam w zwyczaju usłyszałam z daleka głos Piotrka ‘Bejbi ,nie mów tego’

-No dobra. Więc w takim razie Krzysiu ja Ciebie też lubię

-Ej no weź mi powiedz to co chciałaś mi powiedzieć- prosił Igła

-Oj no nie mogę ,Piotrek nie pozwala ,a ja się słucham starszych ludzi

-Bejbi nie przeginaj-powiedział Piotrek-potem Igła Ci powiem co ci chciała powiedzieć nasza bejbi

-Ej czemu bejbi ?-zapytałam

-Bo jesteś jak małe głupiutkie dziecko

-Sam jesteś głupiutki Nowakowski-powiedziałam

-Uu gołąbunie nie tak ostro-wtrącił się Krzysiek

-Sam jesteś gołąbuń –powiedziałam

-Stary ,ona już zajęta-powiedział środkowy

-Taa ,a jaki pędzel jest jej wybrankiem –zapytał Piotrka libero

-No Kłosu –powiedział Piotrek

-Co Ty pierdoolisz ? To ładnie dziewczyno się wjebałaś ,ładnie-powiedział Krzychu już do mnie

-No i dobra. –nagle usłyszałam  jakieś dziwne krzyki otworzyłam drzwi balkonowe i teraz ja wydarłam mordę na gościa i Loren „Możecie do kurwy nędzy zamknąć mordę ,rozmawiam przez telefon. Dziękuje” –sory ale chyba Łasko przyszedł i kłóci się z Loren jak zwykle.

-Boże dziewczyno gdzie ty się ukrywałaś całe moje życie , kocham Cię-powiedział Krzysiek

-No ja to we Włoszech byłam-odpowiedziałam i po chwili wszedł na balkon Michał i musiałam zakończyć 
moją jakże inteligentną rozmowę z panami z Rzeszowa

-Panowie , muszę zakończyć konwersację z wami-powiedziałam poważnie ale nagle słysząc śmiech Piotrka i ja zaczęłam się śmiać

-No spoko ,spoko.

-Eeej, Cichy małpo podaj mi swój adres –powiedziałam

-Ale dlaczego ?

-Będę Ci wysyłać listy z pogróżkami –powiedziałam

-Haha ,chyba z pierożkami

-Chciałbyś ,dawaj ten adres bo tu roztrzęsiony Łasko dostaje padaczki mi tu

-Kolorowa8/146

-Boże ,kolorowa dobra na razie –pożegnałam się z nimi

-No i co Michałku znów nawywijałeś –zapytałam atakującego

-No bo widzisz ,wczoraj no ja i Loren no , bo ja jej powiedziałem tak jak mi radziłaś ,no prawdę jej powiedziałem. Ona też mi powiedziała ,że nie jestem jej obojętny. No i no było pięknie już. Całowaliśmy się i w ogóle. I wiedziałem ,że następnego dnia miałem zerwać z Mileną ,no i już się z nią spotkałem w tej no kawiarni ,no i ona mnie pocałowała , a ja zanim się ogarnęlem co zrobiłem to Laureńka to zobaczyła no i po tym pocałunku wyrwałem z tej kawiarni a Lena za mną i co ja miałem zrobić ,zacząłem jej tłumaczyć ,że to koniec ,że nas już nie ma , a ona złapała mnie za rękę ja chciałem odejść a ta za mną lazła. I wtedy Loren rąbnęła po klaksonie. I powiedz mi Wiolka co ja mam teraz zrobić ? –skończył swój wywód Łasko i spojrzał na mnie ze strachem w oczach. Nie wiedziałam co mam zrobić. W sumie czułam się po tym wszystkim podobnie .

-Nie wiem ,co mam powiedzieć. Porozmawiam z nią ,ale na pewno nie dziś ,bo sam widzisz jaka dziś jest. Powiem jej co wiem i co o tym myślę ,ale znając życie i tak mnie nie posłucha. Ona nie wybacza takich rzeczy.

-No wiem ,no ale Wiola pomóż proszę

-Powiedziałam ,że pomogę to pomogę. – to wszystko słyszała Loren i już wiedziałam ,żeby szykować słowną broń

-I co ty po tym wszystkim co mi zrobisz zamierzasz mu pomóc ?-wykrzyczała Loren

-Tak ,zamierzam ,bo chyba za szybko oceniłaś sprawę ,nie pozwoliłaś wytłumaczyć

-Nie ma co tłumaczyć i co teraz by tak wyszedł bez słowa ?

-Kurwa Loren nie oszczędzasz go za każdym krokiem próbujesz mu udowodnić jak go nienawidzisz i ranisz tymi słowami i jego i siebie.

-Tak może z nim też się prześpisz ?

-O czym ty teraz mówisz ?

-Myślisz ,że nie wiem. Najpierw Karol teraz Piotrek ,lubisz się tak bawić chłopakami ?

-Wiesz gówno Ci do tego ,cieszę się ,że po tym sezonie pójdę w chuj i nie będę musiała patrzeć na wiecznie 
zblazowaną ciebie

-Jak po tym sezonie ,a ty nie podpisałaś kontraktu na dwa sezony ?

-Nie to ty podpisałaś taki kontrakt ! I pomyliłaś się na wywiadzie. Ja jadę ty zostajesz krótka piłka. Ten tydzień mnie nie będzie jadę ,żeby odpocząć od ciebie wrócę w poniedziałek mam nadzieję ,że rano nie będzie Cię w mieszkaniu chciałabym zabrać swoje rzeczy.

-Ale Wiola ,to nie tak

-Gówno mnie to obchodzi ,nie będziesz mieszkała z dziwką. Przepuść mnie- zgarnęłam ręką papierosy i zapalniczkę. Poszłam do siebie. Przebrałam się w kolejny z kolekcji dres. Spakowałam szybko torbę i wyszłam z mieszkania. Wrzuciłam do auta torbę i wyjechałam szybko z pod bloku by wybrać kierunek jaki Wałcz – Bełchatów czy może Wałcz- Rzeszów ? W rezultacie udałam się na południowy skrawek Polski. Dlatego ,że Karol i ja to zaczyna być coś dziwnego. Myślę ,że powinnam to nazwać jako początek końca. Po za tym Loren pewnie myśli ,że udałam się do Bełka i się pomyli. Nie znajdzie mnie tu.  W Rzeszowie. Byłam już pod blokiem Piotrka. Wzięłam Tobę i wtoczyłam się na 6 piętro. Zadzwoniłam do drzwi ,co tam że była 3 rano. Miałam nadzieję ,że drzwi otworzy mi zaspany środkowy ,ale tego co ujrzałam się nie spodziewałam.

-No cześć mogę Ci w czymś pomóc –powiedziała młoda blondynka ,dużo ładniejsza ode mnie. Chyba po kąpaniu. Włosy zawinięte w turban a ciało w biały ręcznik.

-Cześć. Sory ,że tak późno. Szukałam Piotrka Nowakowskiego ,ale chyba pomyliłam mieszkania. To ja już pójdę ,jeszcze raz sory

-Ale nie zaczekaj ,Piotrek się kąpie zaraz powinien wyjść

-Tak czy siak .pewnie chcecie zostać sami nie będę wam przeszkadzać –obróciłam się na pięcie ,wzięłam torbę i zeszłam na dół nie czekając na windę. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Usiadłam na krawężniku. Wyjęłam z kieszeni w bluzie paczkę L&M mentolowych i odpaliłam jednego. By ulżyć sobie. Po 3 wypalonym papierosie ,ktoś usiadł koło mnie. Nie chciało mi się odwracać. Wyjął mi papierosa z buzi i mocno przytulił. Znam skądś te uczucie. Znam skądś te perfumy. Znam Cię Piotrek. I po chwili łzy samowolnie spływały mi po policzkach. Mi twardej Wiolce.

_________________________________________________________________________________
No to coś od nas :
ZooZoolka przeprasza za część 'Perpektywa Loren" a ja Annie przepraszam za perspektywę Wiolki które są po prostu do kitu. Cieszymy się bo już niedługo liga światowa :)

No to zapraszamy do komentowania i do miłego

KOMENTUJ JEŚLI CZYTASZ.

Pozdrawiamy Annie i ZooZoolka 

sobota, 4 maja 2013

Little Soldier

Little Soldier

Perspektywa Laury 


<KLIK



Szybko po treningu zmyłam się do domu. Po czym przebrałam się w moje siwe pumpy z nike i zaczęłam ogarniać w swoim pokoju, który Wiol często określa jako "Armagedon." Gdy już mój pokój błyszczał z czystości założyłam słuchawki od mojego IPod'a na uszy i ruszyłam na zakupy. Zrobiłam mega zakupy po czym wpakowałam wszystko do samochodu i pojechałam do mojego mieszkania. Szybko dostrzegłam, że jest już po 13. Musiałam się natychmiastowo ogarnąć i postawiłam na siwe rurki czarno-czerwone nike za kostkę oraz  prosty czerwony top z kieszonką na piersi. Szybko wzięłam samochód i pomknęłam do Krakowa na lodowisko gdzie czekał na mnie Laszka. Zmieniłam moje piękne najacze na łyżwy, które załatwił mi Leszek.

-Masz kij. Go się trzyma...- objął mnie od tyłu i ułożył w rękach kij.

Mówiłam już jak cudowne ma perfumy? Nie? To mówię to teraz. Ma zajebiste perfumy.
Szybko potem zaczęliśmy sobie podawać i ogólnie świetnie spędziliśmy ten czas na lodowisku. Postanowiliśmy się potem trochę po ścigać kto pierwszy przejedzie wokół  lodowiska. Także jakie ja mogłam mieć z nim szanse? Jakie? No zerowe. Właśnie. Ale jechałam na moich hokejówkach jak najszybciej mogłam. W końcu wpadłam rozpędzona na Laszkę i go przewróciłam. Było mi okropnie wstyd i wydukałam tylko:

-Prze...prze...Przepraszam.

-Spoko nic się nie stało. Ładna jesteś jak się tak czerwienisz.- powiedział zbliżając twarz do mojej.
Mówiłam wam, że on ma żonę i dziecko? No właśnie ma! A ja zachowałam się jak głupia pizda i przysunęłam swoją twarz w kierunku jego po czym musnęłam jego usta. Muśnięcie? Nie to nie jest dobre określenie. On był bardzo zachłanny i wydawało mi się, że wie co chcę od życia, a mnie właśnie ta cecha w mężczyznach pociągała najbardziej ale jeszcze w życiu to chyba chłopaka nie zaliczałam tylko na lodowisku! No jeszcze mi tego do szczęścia brakowało! Musiałam coś wymyślić i powiedziałam tylko:

-Sorry ale z reguły nie liże się z chłopakiem na pierwszym spotkaniu, a łóżko już wgl nie wchodzi w grę.
Powiedziałam i chciałam ustać. Właśnie chciałam ale mi nie wychodziło. Laszka się tylko zaśmiał ustał podał dłoń i powiedział:

-Widzisz. Ja nie mam wobec Ciebie takich zamiarów. Nie chcę Cię od razu zaciągnąć do łóżka.

-Dobrze, że podkreśliłeś od razu-zaśmiałam się.

-No nie będę przed tb ściemniać, że mi się nie podobasz i, że zaprosiłem Cię tu żeby się z tb po ścigać na hokejówkach. Chciałbym, żeby z naszej znajomości wyszło coś więcej ale nie liczę na to, że od razu wpakujesz mi się do wyra.-powiedział patrząc mi w oczy.
A ja? Zachowałam się jak głupia małolata. Elokwentnie rzecz ujmując zapatrzyłam się w jego cudowne oczy i wtedy miałam wrażenie, że był taki szczery, że nikogo nie udawał i pierwsze co zrobiłam to musnęłam jego usta po czym powiedziałam:

-To dobrze, że tak myślisz, bo nie jestem taka łatwa. Teraz chodź trenerze na jakąś solidną porcję 
węglowodanów i może do tego duża dawka kofeiny?

-A z chęcią. Takiej miłej pani nie odmówię.- zaśmiał się.

-Miłej. Jeszcze mnie nie znasz. Zapytaj się Łasko co o mnie sądzi.-zaśmiałam się.
Kurna! Jeszcze tego mi brakowało spędzałam czas w tak miłym towarzystwie i nagle Łasko wkradł się do mojego łba! Nie chcę teraz myśleć o tej małej wszy. Nagle Laszka powiedział :

-Każdy musi mieć jakiegoś wroga. Życie bez wroga jest bezsensowne.

-Skoro tak sądzisz niech tak będzie. Jesteś starszy, a ze starszymi się nie kłóce- zaśmiałam się.

-To mi się podoba.- uśmiechnął się od ucha do ucha.
Szybko zmieniliśmy łyżwy na nasze obuwie wierzchnie i udaliśmy się w stronę jednej z pizzerii znajdujących się na rynku w Krakowie.
Usiedliśmy przy jednym z dwuosobowych stolików. Rozejrzałam się po pizzerii i zauważyłam, że to miejsce jest niebywale klimatyczne.

-Fajny klimat, nie? -zagadywał mnie Laszka.

-Prawda. Byłeś tu już kiedyś?-zapytałam.

-Nie chyba, że jak tu byłem to tak mnie poniósł melanż z chłopakami, że już nic nie pamiętam- zaśmialiśmy się obydwoje.
Siedzieliśmy i gadaliśmy tak jedząc pizzę hawajską. W końcu zauważyłam, że na zegarze wybija 16, a na 18 mam popołudniowy.

-Leszku. Miło mi było spędzić z tobą ten czas i mam nadzieję, że jeszcze to powtórzymy ale teraz muszę już jechać, bo na 18 mam popołudniowy, a trener i Wiolka  mnie zabiją jak się spóźnię, a z wkurzoną Wiolą nie mam ochoty mieć do czynienia.

-Rozumiem. Jeszcze się zgadamy. A gdzie zostawiłaś samochód? -zagadał znów hokeista.

-Pod lodowiskiem.

-Ja też. To chodź. Przejdziemy się razem- odpowiedział po czym wyszliśmy z pizzerii i udaliśmy się pod  
lodowisko.
Jeszcze raz pożegnałam się z Leszkiem po czym odjechałam w kierunku Wałcza. Wpadłam do mieszkania jak opętana. Wrzuciłam pierwsze lepsze rzeczy do torby i szybko z lekko poddenerwowaną Wiolą ruszyłam na trening. Wypytywała mnie o różne rzeczy np. Gdzie byłam? Co tyle czasu robiłam? Itd. W końcu dojechałyśmy na halę. Szybko ruszyłam do szatni i przebrałam się. Byłam szybsza od Wiolki co było dziwne. W końcu Wiolka wpadła na halę i pow:

-Wiem gdzie byłaś i co robiłaś! Na randce zołzo byłaś! Czemu ja o tym nic nie wiem?!-wpadła ze złoszczona na halę.
Wszystkie oczy zawodników z Jastrzębskiego jak i zawodniczek z Aluprofu skierowany był na nas.

-Wiola. Mordo. Może nie teraz?-zapytałam się.

-Nie! Teraz! Powiedz mi z kim ty do jasnej cholery się włóczysz?! Z kim byłaś na randce?! No gadaj już! Paszczę Ci zatkało!-popędzała mnie.
Ja nie wiedziałam co wymyśleć.

-Nie znasz.-odburknęłam i schyliłam się zawiązać mój but.

-Pogadamy w domu! Masz przejebane!- wykrzyczała wściekła i odwróciła się na pięcie po czym poszła w swoją stronę.
Ja tylko nerwowo przełknęłam ślinę i ruszyłam po moją piłkę, która spadła na stronę Jastrzębskiego.
Szłam zamyślona. Jak ja mg powiedzieć Wiolce, że spotykam się z żonatym facetem, który ma dziecko, a w dodatku jest jej idolem od wielu, wielu lat. Z mojego zamyślenia wyrwał mnie głos:

-Tego szukasz? - zapytał się mnie.

-Oddaj proszę. - odpowiedziałam.

-Jak mi powiesz jedną rzecz. Z kim byłaś na randewu?

-Nie twoja sprawa Łasko-wysyczałam przez zaciśnięte zęby po czym wyrwałam swoją piłkę i poszłam na naszą stronę. Słyszałam tylko później:

-Łasko. Zrozum dziewczyna ma Cię centralnie w dupie.

-Ja się tak łatwo nie poddaję?
No jeszcze ten debil. Mało mam problemów! Jeszcze on mi się do kompletu dołącza. Masakra!!!Właśnie! Już dawno miał być ich ostatni trening na naszej hali ale pojawiły się jakieś komplikacje i dupa wołowa. Przynajmniej jeszcze 2 tygodnie z tymi tłumokami pod jednym dachem hali.
Dalszy trening minął szybko. Pogodziłam się z Wiolą i nadal jej wmawiałam, że gościa nie znam ale jak bd jakaś okazja to go pozna. Przebrałyśmy się po treningu i pojechałyśmy do sklepu kupić jakieś żarcie, bo w końcu jtr przyjeżdża Agata z małym. Wypełniłyśmy wózek po brzegi zapłaciłyśmy i pojechałyśmy do domu po czym przypomniało mi się, że już dziś robiłam zakupy. Cóż. Mówi się trudno. Bd mieć żarcia na co najmniej dwa tygodnie. Bd wychodzić tylko codziennie po bułki do piekarni. Potem pogadałam tylko z Wiolą i zamknęłam się w pokoju z moim kochanym laptopem w ręku. Ostatnio chociaż mam Wiolę czuje się samotnie. Szybko więc przyszedł mi idiotyczny pomysł, żeby założyć sb jakiś profil na portalu gdzie poznaje się innych ludzi, bo tak na dobrą sprawę na Leszku, który ma żonę i dzieci za długo nie zajadę. To miły chłopak i może gdyby nie miał rodziny to tak ale iż ją posiada, a ja nie jestem aż taką suką, żeby ją rozpieprzyć postanowiłam utrzymywać z nim kontakty czysto koleżeńskie. Założyłam profil na e-darling i wypełniłam jakiś badziewny test po czym wyskoczył mi kandydat prawie idealny i jeszcze był z okolic Jastrzębie. Postanowiłam do niego napisać i tak nam się rozwiną kontakt i złapaliśmy wspólne tematy, że od laptopa odeszłam dopiero ok.3 ale z jego numerem telefonu. Wstałam rano ubrałam się poszłam do piekarni po pieczywo zrobiłam mi i Wioli śniadanie i znów zaczęło się pisanie z nieznajomym.   Po śniadaniu spakowałam się na trening, myłam zęby, czesałam włosy ale oczywiście w jednej  ręce trzymałam telefon, który non stop wibrował od sms’ów przychodzących od niego od miłego nieznajomego. Resztę dnia spędziłam na treningu i pisaniu  sms po czym ok.14  wyjechałyśmy z Wiolką na lotnisko po Agę i mojego chrześniaka Kubusia. Jak zobaczyliśmy się o tej 16 to myślałam, że ich uduszę, bo tak dawno ich nie widziałam.  Gadaliśmy w samochodzie oczywiście ja siedziałam z tyłu i cały czas bawiłam się z małym po czym wpadliśmy do mieszkania zjadłyśmy wcześniej przygotowaną przeze mnie i Wiolę kolację po czym przytulałam się z małym w salonie, bawiliśmy się, odpakowaliśmy prezenty małego a jego mamusia robiła nam zdjęcia jak najęta mówiąc:

-Bd potem na fejsa.

-Ależ oczywiście. – powiedziałam śmiejąc się.
Potem posłałam Adze łóżko w pokoju gościnnym i poszłam wykąpać małego .Tak wyrwałam jej Kubę siłą i poszłam go umyć ale czy to takie dziwne, że mój chrześniak przyjechał i chcę się nim nacieszyć?
Umyłam więc małego i zostawiłam go mamie by go przebrała i zrobiła inne zabiegi pielęgnacyjne o, których ja nie mam bladego pojęcia po czym sama wskoczyłam wziąć szybciutki prysznic. Po 15 minutach byłam już ogarnięta. Wzięłam małego do swojego pokoju i razem z nim położyłam się na łóżku. Wymieniłam jeszcze parę wiadomości z nieznajomym chłopakiem po czym razem z Kubusiem zasnęłam.



Perspektywa Wiolki


                                                                          <KLIK>
                            



Jakie to uczucie kiedy chcesz coś zrobić a nie możesz? Jakie to uczucie kiedy chcesz powiedzieć NIE ,a nie możesz?  Jakie to uczucie kiedy wiesz ,że twoje życie nie jest takie jak byś chciała ? Jakie to uczucie jak emocje rozrywają twoje ciało ,a wnętrzności brudzą ściany twojego śnieżnobiałego domu ? Jakie to uczucie gdy chcesz coś powiedzieć a twoje słowa są tylko niemym krzykiem w twojej podświadomości ? Jakie to uczucie … Czy wracanie do czegoś co się kocha jest dobrym pomysłem ? Mnie był chyba potrzebny ,bardzo potrzebny hokej. Ostatnim razem grałam na felernych dla mnie mistrzostwach u22 starego kontynentu.  Zastanawiacie się dlaczego felernym ,ale ja rozwieje wasze domniemania. Otóż miałam lat 21 kiedy były mistrzostwa w czeskiej Pradze.  Grałam w pierwszej piątce na lewej obronie. A obrona ,dlatego że mogłam się wyszumieć z rzeczy i aspektów życia które w sobie tłumiłam. Czasami dziwiłam się sobie czemu lubię zadawać innym dziewczynom ból. Oczywiście wszystko z rozsądkiem. Nie robiłam nic poza regulaminowego. Czasami jak w hokeju zdarzały się małe spięcia ,ale to wiadomo –hokej. Sport dla twardych ludzi ,nie znających słów „nie mogę”, „nie dam rady”. Byłam egoistką i wiem o  tym ,bo one cierpiały , a ja cieszyłam się ,bo było mi lepiej. Wracając to poprzedniej myśli ,były mistrzostwa ,gdy nagle dostałam krążkiem w głowę ,mimo że zawodniczki grają lżej ,to i tak straciłam przytomność. Tak miałam kask ,lecz uderzenie było tak silne ,że straciłam przytomność i 3 zęby. Dlaczego zęby ? Dlatego ,że grałam w kasku z krótką pleksą ,bo gdy kończysz 18 lat nie musisz mieć kraty lub długiej pleksy. Wiadomo nosi się szczęki ,ale to nie zawsze przynosi upragniony zabieg. Mimo ,że zdarzenie to było w 1 tercji trener nie pozwolił mi w tym meczu wejść na tafle.  Byłam zdenerwowana i padło chyba zbyt wiele niemiłych słow z mojej strony ,dlatego rozstałam się z włoską reprezentacją a dokładnie z jej sztabem szkoleniowym w niemiłej atmosferze ,grałam jeszcze we włoskim klubie ,ale hokej w moich oczach stracił na wartości i nie byłam już tą samą zawodniczką ,walczącą ,nie znającą umiaru. Teraz ,gdy jako tako dojrzałam wiem ile straciłam i wiem również to ,że takie szczeniackie zachowanie nie powinno mieć miejsca.  Czasami godzinami przyglądam się wielkiej czerwonej torbie reeboka w której znajduje się sprzęt. Za dwa dni . Długie dwa dni. Całe dwa dni miałam się spotkać z chłopakami z Craxy  i wiedziałam ,że na tym razie się nie skończy. I przez te wspomniane cholerne dwa dni nie mogłam sobie znaleźć miejsca w domu i z Karolem nie mogłam się dogadać ,ani nic ,tylko tam gdzie jest naprawdę moje serce ,czyli na hali siatkarskiej odnajdywałam się tak jak zawsze. Spałam. Poderwałam się a serce waliło mi jak dzwon w wierzy Mariackiej. Dobrze ,że do Krakowa jest niecała godzina drogi ,bo bym umarła inaczej.  Spoglądam na telefon i moje oczy ujrzały godzinę 10 ,niedziela dzień wolny ,pięknie ,ładnie, fantastycznie. Musiałam zadzwonić do jednego czopunia ,bo tylko on wiedział o moich dzisiejszych wojażach. Moje palce wybrały numer bez spoglądania na ekran ,po chwile do mych uszu docierała symfonia sygnału i jakiejś muzyczki .

-Halo-powiedział zaspanym głosem

-Boże ,Piotrek ty śpisz ? Dziś ? Bożę jadę do Krakowa !! Piotrek to dziś !! Boże ,boże boże-powiedziałam 
cała nabuzowana a słowa wypadały ze mnie jak pociski z kałasznikowa.

-Boże Wiolka ,jest środek nocy ,a ty masz jazdy ,śpie ,bo jutro mam trening i tylko dziś mam wolne.

-Jak ty możesz spać jest południe

-Jest 10

-Dobra ,jest dziś taki piękny dzieeń. Pioooooootruuuś

-Nie mam czasu

-No weź ,ty też masz wolne to weź ,weź ,weeź przyjedź do Krakowa ,przecież z Rzeszowa to niedaleko

-Nie chce mi się

-Noooo weeeeź

-Co mam wziąć

-Przyjeeeeedzieeeesz?

-Nie

-Proszę

-Ooo jakie ładne słowo . Pomyśle

-Ojejku ,dziękuje ,dziękuję

-Powiedziałem dokładnie ,że pomyślę

-Oj no teraz to już się nie wymigasz ,przecież tak mnie kochasz ,że przyjedziesz i zobaczysz prawdziwą Wiolkę ,tylko taką można spotkać na tafli albo na parkiecie i czasami po pijaku

-Dobra Wiolkę na parkiecie już mam zaliczoną ,dzis zaliczę na lodowisku to jeszcze muszę się z tobą napić alkoohluuu

-Ojeej powiedziałeś ,że zaliczysz mnie na lodowisku ,znaczy ooch cieszę się –w odpowiedzi usłyszałam tylko 
jego śmiech. Śmiech który zaczął mi się podobać. A czy powinien ? A co z Karolem ? Czy jestem fair ?

-Dobra o której mam być w tym Krakowie ?

-O 15?

-A co będę miał za to? –zapytał

-Mm skrzydełka w KFC w Galerii

-Okej ,okej może być ,to niziutka kobieto spotkajmy się o 14.50 przed głównym wejściem na lodowisko

-Czemu niziutka kobieto ?

-Bo jakbym ci powiedział mała to byś mi odpowiedziała ,że mała to jest moja pała a moja pała nie jest taka małą

-Oo szybko się uczysz –odpowiedziałam

-Piotrek która godzina ,bo nie chce mi się wstać z łóżka ?

-Dochodzi 11

-Cooo ,gadaliśmy godzinę ?? Kiedy ja się ubiorę ,kiedy ja się wyszykuje ? Piotrek nie wyrobię się – a ten głupi człowiek znów zaczął się ze mnie śmiać jak z debila

-Idź się może szykuj ,a nie się czaisz jeszcze z tym telefonem ?

-Taak ,właśnie tak. To pa Piotruś do zobaczenia  -krzyknęłam to i rozłączyłam się potem poleciałam do łazienki by moje ciało znów poczuło smak zimnej orzeźwiającej wody. Lekko po 12 byłam już wykąpana, ubrana i nawet lekko umalowana. Ubrana byłam nie w nic innego jak w dres. Ostatnio zauważyłam ,że praktycznie stale chodzę w dresach i robię się jak jakiś chłop. Ale co ja poradzę ,że w tym stroju czuje się komfortowo i w nim jestem sobą. Nie powiem ,czasami lubię się ubrać jak dama ,ale takie chwile są rzadkością. Jest 12.30 a ja bez śniadania. Torbę jeszcze trzeba przepakować ewentualnie dopakować. Szybka jajecznica i shake bananowy to było coś. Wpadłam ponownie do pokoju by zawalczyć z tą nieszczęsną torbą. Otworzyłam ją i ujrzałam widok za którym tęskniłam. Łyżwy ,ochraniacze ,rękawice,szczęka, kask wszystko było ,dopakowałam z szafki jedynie skarpety ,bluzę, spodenki i chustkę ,aa no i bieliznę termo aktywną i stanik sportowy. Zapięłam torbę. Cudem było ,że miała ona kółka. Wychodziłam już do drzwi już założyłam trampki i okularki nawet ,ale zrobiło mi się dziwnie pusto. Przypomniałam sobie o kijach. Wpadłam z powrotem do pokoju i w kącie ujrzałam pokrowiec na kije. Otworzyłam go i wyjełam jeden ,bo uznałam ,że dwa kije wystarczą mi w zupełności. Czasami miewałam mecze ,gdzie łamałam dwa kije karbonowe. Zeszłam na dół ,wpakowałam bambetle do auta i ruszyłam w drogę. Musiałam włączyć jeszcze rocka ,bo na hokeja trzeba być mocno zmotywowanym. W rezultacie z domu wyjechałam o 14.05 i obawiałam się tego ,że się spóźnię ,bo o 14.50 umówiłam się z Piotrkiem na lodowisku a z Danielem o 15 . Dobrze ,że o 15 ,bo o 15.30 zaczyna się trening.No ale muszę mieć jakiś czas ,żeby się przebrać. Do Krakowa wjeżdżałam o godzinie 14.30 a w umówionej godzinie spotkałam się z Cichym.

-No już myślałem ,że nie zdążysz –powiedział

-To nie myśl tyle ,bo Ci nie wychodzi –odpowiedziałam

-Mm ,zawsze dowcipna

-No jasne

-Ojj przecież wiesz ,że cie kocham

-Jasne ,jasne

-Weź tam idź ,bo jakiś pajac do ciebie macha

-To nie pajac to Daniel- potem poszłam do  Daniela i się przywitałam ,poszliśmy do budynku, gdy on przerwał ciszę

-Ej Wiolka ,mam do ciebie pytanie

-No wal śmiało

-Słuchaj skąd ty masz cały strój hokejowy ?

-Ojj Danielku ,ty wielu rzeczy o mnie nie wiesz .

-To mi powiedz

-A myślałam ,że znasz się dobrze na hokeju i znasz zawodników

-No zawodników znam

-No najwyraźniej nie ,chociaż dobra masz prawo nie znać. Wiec ci opowiem

-No więc słucham

-No to w hokeja grałam przez  9 lat ,coś takiego i grałam aż do 2010 roku do mistrzostw świata u22

-Co ty mówisz ,to ty dobrze grałaś

-Nie wiem czy dobrze .

-To grałaś jako ?

-Lewy obrońca we Włoszech

-Czemu przestałaś grać

-Różnica temperamentów z trenerem

-Ah rozumiem-po tych słowach rozdzieliliśmy się i poszłam się przebrać. Równiutko o 15.30 szłam gumową ścieżką w stronę lodowiska. Weszłam na trybunach widziałam Piotrka ,który siedział jak jakiś ciućmok z nogami prawie przy buzi

-Jesteś z nim –zapytał Noworyta

-Ja ? -odpowiedziałam

-Nie Laszka

-Nie jestem z Cichym

-Z kim ?

-Boże no z Piotrkiem -powiedziałam lekko poddenerowana

-Ej stary ,to jest gwiazda z Asseco –powiedział Kowalówka

-Jaka gwiazda- odpowiedział Patryk

-No ten siatkarz z Rzeszowa

-A to dalej nie wiem. Dobra nie ważne ,potem pogadam z tym pędzlem

-Sam jesteś pędzel-odpowiedziałam

-Zadziorna-powiedział ich trener

-Jak zawsze

-A skąd masz strój reprezentacji Włoch

- z czerwonego krzyża.- odpowiedziałam Potem była rozgrzewka ,trochę ćwiczeń a potem trener podzielił 
nas na dwie drużyny. Po chwili podjechałam do Daniela

-Ej stary słuchaj gramy mocno czy jak ?

-No jak chcesz

-Damulko uważaj ,żebyśmy nie uszkodzili twoich tipsów-powiedział Laszka

-Chyba ty powinieneś uważać ,bo ty jesteś napastnikiem ja jestem obrońcą ,jak wjedziesz w moją strefę ,to zobaczysz jak to fajnie było być dzieckiem ,bo przynajmniej mogłeś się skarżyć mamusi a wiedz ,że ona ci dziś nie pomoże-powiedziałam a na lodowisku można było słyszeć ciche ‘uu’ spojrzałam na Piotrka ,stał i opierał się o barierkę z dużym uśmiechem na ustach. Widocznie słyszał całą rozmowę. Po chwili podjechał do mnie jakiś zawodnik ,ale nie powiem wam który ,bo nie bardzo go kojarzyłam chyba jakiś nowy.

-Słuchaj nie przejmuj się tym ,zawsze tak się przekomarzamy ,by potem lepiej grać

-No spoko ,spoko . I tak mu pokarze ,że ze mną się tak nie pogrywa.

-Spoko ,spoko ,to do dzieła –po chwili gra się zaczęła a ja czułam się jak ryba w wodzie ,ale nadal nie wiedziałam czy miałam blokować bardziej agresywnie. Jednak okazało się ,że oni grają na serio, bo mnie przyblokowali, gdyż znalazłam się na tafli. Uśmiechnęłam się do siebie. Wyzbierałam się szybko i wiedziałam ,że trzeba zacząć grać. Akcja toczyła się na naszej połowie ,gdy krążek przejął Laszka a po chwili sprzedałam mu ładne bodiczki i leżał na lodzie nachyliłam się nad nim

-No Lesiu ,żeby cię damulka przyblokowała i to tak ,mm głupia sprawa- i znów wszyscy zawodnicy się zaczęli śmiać. Pograliśmy jeszcze chwilę , nawet dobrze mi szło. Koło 16.40 zeszliśmy z lodu i udaliśmy się w kierunku szatni

-Dobrze dziś grałaś ,lepiej niż niejeden nasz zawodnik

-Dzięki trenerze. Mam nadzieję ,że będę mogła czasami zagrać z pana zawodnikami ?

- Ty zawsze-uśmiechnęłam się i poszłam się przebrać ,bo przecież Piotrek czekał na obiecanego kurczaka.

 _______________________________________________________________________________
Rozdział spóźniony przeze mnie (Annie) i za to z góry przepraszam ,ale sprawy rodzinny były górą , a wczoraj tak się jakoś zabajerowałam ,że zapomniałam o dodaniu na śmierć. Cieszymy się ,że komentujecie ,ale jesteśmy nigdy nie syte więc czekamy na więcej.
Od Annie:
Chciałabym serdecznie zaprosić na mojego nowego bloga ,gdzie jedna historia to jeden rozdział
http://niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com

To chyba tyle od nas. Aa jeszcze raz CZYTAM to KOMENTUJE ,bo to MOTYWUJE.
Pozdrawiamy Annie&ZooZoolka.
Do następnego