The New Begining
<KLIK>
Perspektywa Laury
Po zakończonym spotkaniu dostałyśmy swoje rzeczy i wróciłyśmy na kilka godzin do domu, bo o 14 był trening. Wzięłam już 2 prysznic w tym dniu, bo miałam wrażenie, że padnę na stojąco. Ubrałam się w rurki, biały t-shirt i czerwoną bluzę adidasa zakładaną przez głowę. Potem jeszcze chwile się powygłupiałyśmy, pooglądałyśmy coś w TV i zebrałyśmy się na trening. Za piętnaście druga byłyśmy już na naszej hali. Szłyśmy korytarzem do naszej szatni. Zobaczyłyśmy 2 drzwi z napisem szatnia i pierwsza myśl, która przyszłą mi do głowy” I do której teraz? ”. Nagle Wiola zarządziła :
Perspektywa Laury
Po zakończonym spotkaniu dostałyśmy swoje rzeczy i wróciłyśmy na kilka godzin do domu, bo o 14 był trening. Wzięłam już 2 prysznic w tym dniu, bo miałam wrażenie, że padnę na stojąco. Ubrałam się w rurki, biały t-shirt i czerwoną bluzę adidasa zakładaną przez głowę. Potem jeszcze chwile się powygłupiałyśmy, pooglądałyśmy coś w TV i zebrałyśmy się na trening. Za piętnaście druga byłyśmy już na naszej hali. Szłyśmy korytarzem do naszej szatni. Zobaczyłyśmy 2 drzwi z napisem szatnia i pierwsza myśl, która przyszłą mi do głowy” I do której teraz? ”. Nagle Wiola zarządziła :
-Ja wchodzę do tej, a ty do tej. Ok.?
-Jasne – powiedziałam idąc w stronę jednych drzwi od szatni.
Szybko je otworzyłam i zobaczyłam 16 ciach z Jastrzębskiego
Węgla po czym odwróciłam się i powiedziałam :
-Wybaczcie. Jestem tu pierwszy raz i myślałam, że my mamy w
tej szatni.
Po czym szybko zamknęłam drzwi i na raz z Wiolą wybuchłyśmy
głośnym śmiechem tak, że aż nas pewnie panowie z Jastrzębskiego usłyszeli. Nie
ważne. Tym razem poszłyśmy już do dobrej szatni . Przebrałyśmy się razem z
dziewczynami i poszłyśmy na hale. Ni
stąd ni z owąd na sale wbiegli gracze Jastrzębskiego:
-A oni tu co?- zapytałam jedną z zawodniczek.
-Remont hali mają teraz będą trenować u nas.-odpowiedziała.
-Świeeeetnie - przewróciłam oczami i poszłam w stronę Wioli.
Nagle wpadł na mnie wieeeelki dryblas. Znaczy no może nie
był taki wielki ale no wiecie ja jestem strasznie mała, bo co to jest te 176cm?
Nie patrząc nawet kto to szybko wrzasnęłam na niego:
-Uważaj jak idziesz tępaku!
-To ty mi zagrodziłaś drogę! – odpowiedział z wyrzutem.
-Ja Ci zagrodziłam?! Gówno Ci zagrodziłam! Nie szwendaj mi
się na naszej połowie boiska!
-A co twoja hala?-zapytał z tym łobuzerskim uśmiechem na
twarzy.
-Może moja nie, ale twoja tym bardziej, bo w odróżnieniu od
Ciebie ja na tej hali grywam regularnie. Znaczy będę grywać.- powiedziałam.
-Ambitnie, ale jesteś za niska do pierwszej szóstki. Długiej
kariery to ja Ci nie wróże-pogłaskał mnie po głowie
-A weź się ty ode mnie odwal co ? –strąciłam jego wielką
łapie- I s…….-nagle trener na mnie spojrzał bo wiedział, że mam ochotę dać
upust emocjom i użyć niecenzuralnego wyrazu- I spadaj.-powstrzymałam swój
temperament po czym odeszłam w kierunku już rozgrzewającej się Wioli.;
-Cham, prostak, gbur, palant, świnia, idiota….. – i tak
wyliczałam jaki to jest p. Łasko podczas
rozgrzewki.
No wiem, wiem…. Może zareagowałam trochę ostro itd. Itp. Ale
no ja mam taki temperament i nic nie poradzę od co.
Po długiej i starannie wykonanej przez nas rozgrzewce trener
powiedział:
-Dobra to tak. Zagracie sobie teraz sparing z Jastrzębskim.
To w pierwszym składzie wyjdą na libero Jakubowska dalej Szczygielska potem….-i
trener tak wyliczał nasz dalszy skład ale tak szczerze? Mnie to nie obchodziło?
Ważne że ja i Wiolka jesteśmy w pierwszym niech się dzieje dalej co chce.
Zaczęliśmy my od mocnego serwu, którego z problemami
niestety dla nich przyjął Wojtaszek. Potem już zagrywka była nieco lżejsza i Jastrzębianie
zaserwowali, a Wioli niestety nie udało się obronić piłki.
Po paru piłkach stanęłam na wprost siatki z Michałem Ł.
Nagle posłał mi tekst w stylu:
-Co Ci się stało? A nie Ty tak normalnie wyglądasz- zaśmiał
się pod nosem.
-Ładne masz oczy Michał. Takie zezowate. –odwzajemniłam
uśmiech i zrobiłam zeza.
Na co cała sala się już rżała ze śmiechu.
- Wiesz gdyby za powierzchnie mózgu pobierali podatek to byś
na 100% dostała rabat.- na co rozległo się głośne „Uuuuu…”
-Masz twarz jakby Cię w dzieciństwie karmili z
procy-powiedziałam pewna siebie.
-Dość tego! - 50
kółek ! Już do roboty i tylko usłyszę że się kłócicie to ja i Lorenzo wam
obiecujemy, że z tej hali dzisiaj nie wyjdziecie.-powiedział wściekły trener, a
ja z Łasko zeszliśmy z boiska i zaczęliśmy biegać wokół boiska.
-Widzisz gdybyś nie zaczął to nie musielibyśmy biegać!-
powiedziałam do niego z wyrzutem cicho.
-Jaaaa?!
-Nie kurwa. Madonna. Tak ty! A kto zaczął?
-Ty.-powiedział nie przerywając biegania.
-Ja? Gdzie? Kiedy? Jak?
-Jak niosłem te głupie piłki!-powiedział, a wręcz prawie
wykrzyczał mi to w twarz.
-Znów się kłócicie?- zapytał nas trener Aluprofu.
-Ależ skąd-odpowiedzieliśmy jednocześnie na co oboje potem
się skrzywiliśmy i pobiegliśmy dalej.
-Nie moja wina, że nie uważasz jak chodzisz!- znowu
zaczęłam.
-Szukasz chyba specjalnie zaczepki, co? – zapytał patrząc na
mnie z wściekłością w oczach.
-Jaaa? Nie! Ja po prostu sobie szłam do Julki i byłam
wkurwiona, że mamy z wami trening i jeszcze na mnie wpadłeś no a, że ja
wychowywałam się we Włoszech to mam tamtejszy temperament. No ale przyznaj, że
mógłbyś bardziej uważać jak chodzisz.-powiedziałam.
- Ja nie mam sobie nic do zarzucenia.-powiedział ciągle
biegając.
-Kolejny zakichany bufon….-rzuciłam w jego stronę wymijając
go i biegnąc ile sił w nogach na przód.
Skończyli grać mecz, a ja dalej z Łasko biegałam. Nagle na
hale wpadła Wiolka pytając się:
-To ile Ci jeszcze Laura zostało.
-3
-A tobie? –brunetka spojrzała na chłopaka.
-Też 3.
-To ja na Ciebie Laura poczekam.
-Nie masz wyjścia-rzuciłam i dalej pobiegłam.
Skończyłam biegać
więc poszłam do szatni wzięłam prysznic po czym ubrałam się i wyszłam
już z szatni. Chciałam udać się do samochodu w, którym czekała na mnie Wiola, ale idąc przez korytarz z wielkim impetem
walnęły mnie drzwi. Jedyne co poczułam to ból. Potem ogarnął mnie jedynie mrok.
Obudziłam się z wielkim, ogromnym i po prostu z tak silnym
bólem głowy, że z oczu poleciało mi kilka łez. Co dziwne. Obudziłam się w swoim
łóżku. Poszłam do kuchni . Tam
oniemiałam. Przy stole siedziała Wiolka i Łasko gadający jak starzy kumple i
śmiejący się.! Skąd Wiolka poznała takiego gościa jak Łasko. W ogóle co się
stało nie pamiętam nic od przylotu na lotnisko w Krakowie. Nagle zapytałam się
brunetki:
-Wiola? Co się stało. Łeb mnie boli tak, że mam ochotę się
rozpłakać i jeszcze mam halucynacje… Wydaje mi się, że tu siedzi Łasko i z Tobą
gada- Nagle przyłożyłam rękę do klatki piersiowej siatkarza, bo musiałam
wiedzieć czy to halucynacja czy jednak nie.
Po chwili poczułam tętno siatkarza. Odskoczyłam przerażona i
powiedziałam:
-To coś żyję.
-Bo to coś oddycha, czuję i istnieję i chciałoby Cię
przeprosić. – dodał Łasko.
-No ale za co. Bo my to się chyba nie znamy.
-No jak to nie przecież poznaliśmy się na dzisiejszym
treningu nie pamiętasz jak wparowałaś do nas do szatni jak biegaliśmy 50
karnych kółek?- potrząsnęłam głową na „nie”
-Laura! To nie czas na żarty! Wiem, że lubisz się wygłupiać
ale to nie temat do żartów.
-Ale Wiola ja naprawdę nie pamiętam nic od przylotu na lotnisko w Krakowie.
–powiedziałam speszona.-Łeb mnie boli.
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że nie udajesz i przysięgnij na
swoje PSP Vita.-powiedziała Wiola.
-To ja mam PSP ! Ale fajnie! – powiedziałam uradowana.
-Nie pamiętasz, że dostałaś PSP wtedy od Fabiano?
-Fabiano? A coś mi świta! To mój były.
-A pamiętasz jak zrobiłaś sobie z nim takie same
tatuaże?-odpytywała mnie brunetka.
-Mam tatuaż?! Kiedy go zrobiłam?-zapytałam niepewnie.
-Boże! Łasko! Trzeba z nią jechać do lekarza ona chyba
straciła pamięć.
-Zabrzmiałaś jak bohaterka jakiejś hiszpańskiej telenoweli-
powiedziałam do Wioli.
-A pamiętasz może jaką oglądałyśmy telenowele jak byłyśmy
małe?- pytała mnie przyjaciółka.
-Nieeee….
-Dobra ,daj jej coś do ubrania i jedziemy z nią do
lekarza.-powiedział Łasko patrząc na nas jak na wariatki.
Wiola podała mi rzeczy do przebrania, a ja w łazience się
przebrałam. Potem wsiadłyśmy do samochodu. Prowadził Łasko, który starał się
nas jakoś zagadywać ale mu nie wychodziło:
-Wiesz Laura od naszego pierwszego spotkania wiedziałem, że
kiedyś odwiozę Cię do lekarza ,ale myślałem bardziej o psychiatrze niż o….
-Proszę Cię bądź ciszej. Głowa mi pęka.-powiedziałam
olewając wszystkich dokoła i siedziałam na tyle samochodu.
-Pamiętasz kto Ci to zrobił?- zapytała Wiola.
-Nie mam pojęcia. Mówiłam Ci, że nie pamiętam nic od naszego
przylotu do Polski.
-Dobra już dobra.
-Ałaaa… Zabije idiotę jak dowiem się kto mi to zrobił!
-Pewnie w niedziele nie zagrasz, bo wiesz gramy mecz z Tauronem ale
skoro Cię tak głowa boli to będziesz musiała usiąść na trybunach.
-Nie mów tak, bo chcę mi się jeszcze bardziej płakać
powiedziałam przysuwając się do szyby w samochodzie. Parę minut później byliśmy
już w gabinecie u lekarza. Michał siedział na korytarzu, a Wiola przedstawiała
całą sytuację lekarzowi podczas, gdy ja
leżałam na kozetce i czekałam na badania. Po paru chwilach podszedł do mnie
lekarz i wymierzył mi prosto w moje
prawe oko latarką. Poczułam przeszywający mnie ból. Potem zadał kilka pytań
typu „Który dzisiaj mamy?” na które powiedziałam tylko :
-Nie wiem
-Kto jest prezydentem USA?-zapytał mnie
-Barack Obama.
-Ile masz lat?
-23
-Gdzie pracujesz?
-Jestem siatkarką gram w Aluprofie.
- Dobrze w jakim klubie grasz teraz?
-W Aluprof-Bielsko Biała.
-A w jakim grałaś 2 sezony wcześniej ?
-W….w….-próbowałam sobie przypomnieć – Nie pamiętam
-A wiesz może, który jest rok?
-Wydaje mi się, że 2012 ale uciąć głowy bym sobie za to nie
dała.
-Dobrze, a teraz powiedz mi czy coś Cię boli.
-Boli mnie trochę prawie ramię i bardzo, ale to bardzo
głowa. Jak by mi Pan mógł coś przepisać, bo mam wrażenie, że zaraz się
popłacze.
-Już nie martw się. Pamięć wróci. Nie wszystkie fragmenty w Twoim
życiu ale wróci. Przyjaciółka będzie musiała Ci pomóc, żebyś sobie przypominała
przeszłość. Nie powinnaś grać teraz dopóki nie wróci Ci pamięć….A to może
potrwać do jakiś 4 tygodni.
-Rozumiem.-powiedziałam.
-Dobrze teraz przepiszę Ci receptę. Pamiętaj masz dużo spać
i jeść dużo witamin. Zapraszam też na kontrole za 3 dni. Zobaczymy czy twój
stan się poprawił, a tym czasem zadzwonię do trenera, ze masz nie trenować
przez dłuższy czas i bierz leki regularnie.-powiedział.
Ja tylko wzięłam
receptę i razem z Wiola wyszłam na korytarz. Łasko od razu zapytał się :
-I wiadomo coś?
-Tak. Potem Ci wszystko wyjaśnię. Teraz zawieź nas do najbliższej
apteki, a potem do domu.
-Jasne. –odpowiedział do Wioli popatrzył na mnie, aż
poczułam się tak dziwnie, bo miałam wrażenie, że coś się stało nieprzyjemnego
między nami ale nie miałam ochoty o tym myśleć.
Łasko podwiózł nas do apteki Wiolka wyrwała mi siłą receptę
i poszła kupić lekarstwa. Zostałam w aucie z Michałem sama… Wydawał mi się taki
dziwny. Moje rozmyślanie przerwał telefon Michała.
Perspektywa Wioli.
Siedzimy na tym spotkaniu , a mnie się wydaję ,że wszystkie pary oczu są skierowane na nas . Wiem przecież ,że jesteśmy piękne i unikatowe ,no ale bez przesady. Siedziałyśmy tam chyba ze dwie godziny i dowiedziałyśmy się ,że „Jesteśmy nową szansą klubu ,Świerzym duchem. Polsko-Włoską taktyką i tego tupu podobne bzduru . Dobra nagle słyszę głos :
-Pani Jakubowska ,proszę pozwolić do mnie- odkręciłam się a moja twarz zapewne wyglądała jak człowiek kciuk ,ale no cóż|
-Słucham ? –zrobiłam przyjebany uśmiech prowadzącego ( z życia lamusa fuck yeah)
-Mam dla pani stroje.
-Ah dobrze. Już idę –po chwili poszłam do „gabinetu” jakiegoś pana jak się potem okazało prezesa. Dostałam strój. Ale w lidze włoskiej miałam numer 6 i już się do niego przyzwyczaiłam ,bo podobno przynosił mi on wielkie kurdę szczęście, więc postanowiłam spytać tego uroczego pana czy nie dało by się coś zrobić.
-Przepraszam ,bo widzi Pan ja w lidze włoskiej miałam zawsze numer 6 i czy nie dało by się czegoś zrobić ,bym i tu taki miała ?
-No nie ma problemu ,tylko że będzie Pani musiała poczekać na nie troszkę dłużej ,ale mam nadzieję ,że nasze szwaczki wyrobią się do meczu w którym sądzę ,że Pani zagra
-Jaka tam Pani ,przecież ja Wiolka jestem – powiedziałam
-Miło mi – dobra usłyszawszy to wyparowałam z gabinetu niczym struś pędziwiatr. Cieszyłam się normalnie jak murzyn bateryjką ,z tego że będę miała to swoje ukochane 6 na piersi ,bo w końcu jest to numer najlepszej libero włoskiej ligi. Dobra koniec tego wychwalania mojej jakże zajebistej osoby. Potem prezes poprosił Laurę pewnie w tej samej sprawie co i mnie. Potem jak się okazało miałyśmy czas wolny ,ale tylko do 14 ,bo o wcześniej wspomnianej czternastej miał się odbyć nasz pierwszy trening ,a ogólnie treningi miałyśmy trzy razy dziennie. Dokładnie rzecz biorąc rano i po obiedzie miałyśmy sale ,następnie siłownia jak to trener określił „tak dla dobrego snu” no niech ,że go piorun pyknie. No nic . Zebrałyśmy się prędko do auta ,oczywiście ja kierowałam ,bo Laura musiała wszystko przemyśleć i strawić. Włączyłam radio ,a tam już z płytki CD rozbrzmiewała piosenka . Pomyślałam sobie „Oho ,to będzie piękny dzień”. Po upływie kwadransa byłyśmy już w naszym przytulnym mieszkaniu a zegar wskazywał na godzinę 12.30 czyli do treningu pozostało jakieś półtorej godziny ,odliczając dojazd na halę i czas w jakim mamy się przygotować do treningu została nam na rozbój tylko godzinka ,ale przecież lepsze to niż nic. Postanowiłyśmy więc coś zjeść i włączyć pudło zwane inaczej telewizorem ,ale tam oczywiście nie było nic sensownego więc oglądałyśmy jakieś dziwne programy typu „Rozmowy w toku”. Jednym słowem ta jakże cenna godzina minęła bardzo szybko. Ja oczywiście gotowa do wyjścia już „och” i „ach” a torba niespakowana . Wpadłam szybko do pokoju wzięłam swoją torbę treningową ,wrzuciłam nowy „dzisiejszy” strój ,potem swoje nowiutkie piękne ,niebiesko-białe acisy ,ale za cholerę nie mogłam znaleźć swoich nakolanników . Musiałam się aż zapytać tej niewiasty która dzieli ze mną dach nad głową
-Loooooori ,nie widziałaś moich nakolanników ?
-Których ?
Perspektywa Wioli.
Siedzimy na tym spotkaniu , a mnie się wydaję ,że wszystkie pary oczu są skierowane na nas . Wiem przecież ,że jesteśmy piękne i unikatowe ,no ale bez przesady. Siedziałyśmy tam chyba ze dwie godziny i dowiedziałyśmy się ,że „Jesteśmy nową szansą klubu ,Świerzym duchem. Polsko-Włoską taktyką i tego tupu podobne bzduru . Dobra nagle słyszę głos :
-Pani Jakubowska ,proszę pozwolić do mnie- odkręciłam się a moja twarz zapewne wyglądała jak człowiek kciuk ,ale no cóż|
-Słucham ? –zrobiłam przyjebany uśmiech prowadzącego ( z życia lamusa fuck yeah)
-Mam dla pani stroje.
-Ah dobrze. Już idę –po chwili poszłam do „gabinetu” jakiegoś pana jak się potem okazało prezesa. Dostałam strój. Ale w lidze włoskiej miałam numer 6 i już się do niego przyzwyczaiłam ,bo podobno przynosił mi on wielkie kurdę szczęście, więc postanowiłam spytać tego uroczego pana czy nie dało by się coś zrobić.
-Przepraszam ,bo widzi Pan ja w lidze włoskiej miałam zawsze numer 6 i czy nie dało by się czegoś zrobić ,bym i tu taki miała ?
-No nie ma problemu ,tylko że będzie Pani musiała poczekać na nie troszkę dłużej ,ale mam nadzieję ,że nasze szwaczki wyrobią się do meczu w którym sądzę ,że Pani zagra
-Jaka tam Pani ,przecież ja Wiolka jestem – powiedziałam
-Miło mi – dobra usłyszawszy to wyparowałam z gabinetu niczym struś pędziwiatr. Cieszyłam się normalnie jak murzyn bateryjką ,z tego że będę miała to swoje ukochane 6 na piersi ,bo w końcu jest to numer najlepszej libero włoskiej ligi. Dobra koniec tego wychwalania mojej jakże zajebistej osoby. Potem prezes poprosił Laurę pewnie w tej samej sprawie co i mnie. Potem jak się okazało miałyśmy czas wolny ,ale tylko do 14 ,bo o wcześniej wspomnianej czternastej miał się odbyć nasz pierwszy trening ,a ogólnie treningi miałyśmy trzy razy dziennie. Dokładnie rzecz biorąc rano i po obiedzie miałyśmy sale ,następnie siłownia jak to trener określił „tak dla dobrego snu” no niech ,że go piorun pyknie. No nic . Zebrałyśmy się prędko do auta ,oczywiście ja kierowałam ,bo Laura musiała wszystko przemyśleć i strawić. Włączyłam radio ,a tam już z płytki CD rozbrzmiewała piosenka . Pomyślałam sobie „Oho ,to będzie piękny dzień”. Po upływie kwadransa byłyśmy już w naszym przytulnym mieszkaniu a zegar wskazywał na godzinę 12.30 czyli do treningu pozostało jakieś półtorej godziny ,odliczając dojazd na halę i czas w jakim mamy się przygotować do treningu została nam na rozbój tylko godzinka ,ale przecież lepsze to niż nic. Postanowiłyśmy więc coś zjeść i włączyć pudło zwane inaczej telewizorem ,ale tam oczywiście nie było nic sensownego więc oglądałyśmy jakieś dziwne programy typu „Rozmowy w toku”. Jednym słowem ta jakże cenna godzina minęła bardzo szybko. Ja oczywiście gotowa do wyjścia już „och” i „ach” a torba niespakowana . Wpadłam szybko do pokoju wzięłam swoją torbę treningową ,wrzuciłam nowy „dzisiejszy” strój ,potem swoje nowiutkie piękne ,niebiesko-białe acisy ,ale za cholerę nie mogłam znaleźć swoich nakolanników . Musiałam się aż zapytać tej niewiasty która dzieli ze mną dach nad głową
-Loooooori ,nie widziałaś moich nakolanników ?
-Których ?
-Tych nowych ,tych niebieskich, tych co kupiłam ostatnio we Włoszech.
-Masz je na dole w szafie
-Dzięki Ci dobra kobieto ,niechaj Ci Bozia w dzieciach wynagrodzi
-No na pewno nie teraz ,kochana.
-Masz je na dole w szafie
-Dzięki Ci dobra kobieto ,niechaj Ci Bozia w dzieciach wynagrodzi
-No na pewno nie teraz ,kochana.
-No tak przecież mamy coś do zrobienia w tej Polskiej lidze.
-Oczywiście-zaśmiałyśmy się poczym wzięłam swoje bambetle i
ruszyłam do auta. Jak już wcześniej mówiłam droga na hale trwała jakieś 15
minut więc na przebranie zostało nam drugie 15. Weszłyśmy na hale ,szłyśmy
korytarzem nagle zobaczyłyśmy drzwi z napisem „Szatnia” więc my ucieszone ,że
jesteśmy w domu ,ale nie wiem coś mnie podkusiło i przeszłam jeszcze kawałek a
tam kolejne drzwi z kolejnym napisem „Szatnia”. Myślę sobie co jest kurna.
-Laura ,bo tu są dwie pary drzwi z napisem szatnia. Co robimy ?- nic nie usłyszałam na swoje pytanie nagle zarządziłam –Dobra ja wchodzę do tych a Ty do tamtych. Okej ? –znów kurczę nic nie usłyszałam ,ale Lori zniknęła za drzwiami po chwili wyszła z nich cała czerwona.
-Laura ,bo tu są dwie pary drzwi z napisem szatnia. Co robimy ?- nic nie usłyszałam na swoje pytanie nagle zarządziłam –Dobra ja wchodzę do tych a Ty do tamtych. Okej ? –znów kurczę nic nie usłyszałam ,ale Lori zniknęła za drzwiami po chwili wyszła z nich cała czerwona.
-Co żeś tam zobaczyła?- zapytałam
-Ej tam ,tam są … Siatkarze z Jastrzębskiego Węgla –powiedziała
ucieszona
-Ale dlaczego ?
-Nie wiem-po chwili weszłyśmy już do dobrej szatni i
zaczęłyśmy się przebierać na trening. Zauważyłam ,że dziewczyny jakoś nie
cieszyły się ,że jednak przyszłyśmy . Pewnie miały nadzieje ,że coś spadnie nam
na głowę ,albo zagubimy się w akcji a tu taka niespodzianka jesteśmy całe i
zdrowe, gotowe do prawdziwej rywalizacji o miejsce w pierwszym składzie. Nie
długo trzeba było czekać a my już przebrane i zadowolone. Laura tylko uplotła mi
drobne ,dobierane warkoczyki „jak zawsze”, po to abym wszystko widziała i nie
wyglądała jak dziewczynka z Ringu. Doszłam na sale jednak przypomniałam sobie,
że nie wzięłam naszych bidonów z izotonikiem. Po niecałej minucie wracałam
,patrzę się a Laura kłóci się z jednym z zawodników Jastrzębskiego Węgla ,jak
się okazało był to ich atakujący Michał Łasko.
Chwile zagadałam się z Anką ,naszą przyjmującą ,która okazała się
normalna a nie jakaś top model krzycząca „O dżijzasiku mój tipsik żelowy”.
Oboje wiedziałyśmy ,że nie będą to miłe początki ich znajomości ,bo jak
spotkają się dwa włoskie temperamenty ,to nie wróży nic dobrego. Mimo ,że Laura
była Polką duchem i urodą to temperament miała typowo włoski. Przyglądałam się
im przez chwilę jednak trenejro zagwizdał w swój amerykański gwizdek i dał nam
30 minut na to aby się rozciągnąć . Na krótką rozgrzewkę rzecz biorąc.
Dowiedziałam się również ,że Jastrzębski będzie miał chwilowo z nami treningi ,bo
ich hale coś zalało i nie mają gdzie trenować. No nic jeśli oni mi nie będą
przeszkadzać to tym bardziej ja im.
-Dobra dziewczyny ,zagracie meczyka z Panami i sprawdzimy
jaką macie formę i mam nadzieję ,że pokażecie im jak się gra w prawdziwą
siatkówkę.-powiedział trener
-No pewnie trenerze- odpowiedziała jedna z nieznanych mi dziewczyn
-Dobra ,to w pierwszym składzie swoją jakże piękną grę zaprezentują
: Jakubowska na libero , Szczygielska i …- jakieś iksiki igreki nie znam topiarek
no i Ania została „wystawiona” na przyjęcie.
Nie znam zawodników po nazwisku ,kilku było naprawdę przystojnych np. jeden ten no jak on miał oo Kubiak ,zajebisty zarost taki kilku dniowy ,naprawdę i uśmiech no jest na kim oko zawiesić nie powiem ,że nie. Ogólnie to znałam kilku zawodników męskich z Polskiej reprezentacji np. Bartman, Ignaczak czy Nowakowski o i przecież Winiarski i Kurek. Dobra pierwszy serwis dla nas. Dobry. Mocny. Wojtaszek z trudem odbiera jednak udaje im się wystawić i w rezultacie zaatakować ,piłka leciała prosto na mnie z taką siłą ,że nie dałam rady zamortyzować uderzenia i piłka wyleciała gdzieś w trybuny. Nie powiem byłam strasznie zawiedziona ,że pierwsza piłka i jeszcze kijowo odebrana. Jednak Laura i Pan Łasko znów zaczęli się kłócić i trener się wkurzył trochę-bardzo i kazał im biegać 50 kółek dookoła boiska. Potem gra przebiegała pomyślnie jak dla mnie ,gorzej dla mojej drużyny ,ale to nic ,ważna była moja gra liczyłam się ja jako jedna pojedyncza jednostka ,ja przyjmowałam trudne piłki doskonale wiedziałam ,że jak będę reprezentować taki poziom jak reprezentuje to miejsce w wyjściowym składzie mam zapewnione z tak zwaną ręką w nocniku. Po godzinie sparing się skończył. Nagle znów usłyszałam głos za plecami
Nie znam zawodników po nazwisku ,kilku było naprawdę przystojnych np. jeden ten no jak on miał oo Kubiak ,zajebisty zarost taki kilku dniowy ,naprawdę i uśmiech no jest na kim oko zawiesić nie powiem ,że nie. Ogólnie to znałam kilku zawodników męskich z Polskiej reprezentacji np. Bartman, Ignaczak czy Nowakowski o i przecież Winiarski i Kurek. Dobra pierwszy serwis dla nas. Dobry. Mocny. Wojtaszek z trudem odbiera jednak udaje im się wystawić i w rezultacie zaatakować ,piłka leciała prosto na mnie z taką siłą ,że nie dałam rady zamortyzować uderzenia i piłka wyleciała gdzieś w trybuny. Nie powiem byłam strasznie zawiedziona ,że pierwsza piłka i jeszcze kijowo odebrana. Jednak Laura i Pan Łasko znów zaczęli się kłócić i trener się wkurzył trochę-bardzo i kazał im biegać 50 kółek dookoła boiska. Potem gra przebiegała pomyślnie jak dla mnie ,gorzej dla mojej drużyny ,ale to nic ,ważna była moja gra liczyłam się ja jako jedna pojedyncza jednostka ,ja przyjmowałam trudne piłki doskonale wiedziałam ,że jak będę reprezentować taki poziom jak reprezentuje to miejsce w wyjściowym składzie mam zapewnione z tak zwaną ręką w nocniku. Po godzinie sparing się skończył. Nagle znów usłyszałam głos za plecami
-Wiolka do mnie!- krzyknął trener
-Słucham trenerze
-Mała świetna gra! Trzymaj tak dalej to będziesz grać w wyjściowym
sładzie a ja się również postaram aby zobaczył Cię trener reprezentacji teraz
zmykaj do szatni i do domu ,bo jutro rano znów ogień.
-Tak jest trenerze- zasalutowałam i podbiegłam do Laury
-Ile ci jeszcze zostało?
-3
-A tobie ?-Spytałam chłopaka
-Też 3
-Dobra Laura ja idę się przebierać i myć . Czekam na Ciebie
w szatni.
-Okej- nawet nie zdążyłam zdjąć bluzki po treningu a Laura
już była w szatni koło mnie. Nic do niej nie mówiłam ,bo byłam nią zawiedziona
,że tak szczeniacko się zachowała na treningu i zapewne straciła w oczach trenera
,bo przecież pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Ale co ja mogę zrobić ona
jest dorosła i ma własny rozum . Wie co robić. Wyszłam z pod prysznica ,poszłam
do szatni ubrałam się w w cienki dres ,ponieważ dziś było dosyć ciepło ,a mi po
wysiłku fizycznym jest zawsze jeszcze bardziej ciepło. To pewnie przez
adrenalinę ,która rozwala moje małe ciałko. Poszłam w stronę auta ,ale coś mnie
podkusiło i usiadłam na ławeczce ,drzwi na sale były otwarte na oścież więc
widziałam dokładnie co się dzieje na korytarzu. Nagle zobaczyłam idącą Laurę
wiec uśmiechnęłam się mimowolnie ,bo zdziwiłam się ,że tak szybko się ogarnęła.
Gdy była na wysokości szatni chłopaków drzwi naglę otworzyły się a Loren leżała
na podłodze i nie podnosiła się , poderwałam się i podbiegłam do niej. Nad nią
schylił się już Łasko. Moja przyjaciółka zemdlała ,postanowiliśmy odwieść ją do
domu. Michał chyba czuł się winny więc jechał za mną autem. Po kwadransie
byliśmy u nas w mieszkaniu i atakujący zaniósł środkową do jej sypialni. W
czasie w którym oczekiwaliśmy ,aż Laura się obudzi zrobiłam nam herbatkę i
ucieliśmy sobie miłą pogawędke nie powiem ,nawet miły ten Włoch. Dużo
rozmawialiśmy na temat polskiej siatkówki czy choćby nawet ciepłej Italii ,gdy
nagle obudziła się Laura .
-Wiola? Co się stało. Łeb mnie boli tak, że mam ochotę się
rozpłakać i jeszcze mam halucynacje… Wydaje mi się, że tu siedzi Łasko i z Tobą
gada-dotknęła torsu Michała po czym gwałtownie odskoczyła.
-To coś żyję.
-Bo to coś oddycha, czuję i istnieję i chciałoby Cię
przeprosić. – dodał Łasko.
-No ale za co. Bo my to się chyba nie znamy.
-No jak to nie przecież poznaliśmy się na dzisiejszym
treningu nie pamiętasz jak wparowałaś do nas do szatni jak biegaliśmy 50
karnych kółek?- potrząsnęłam głową na „nie”
-Laura! To nie czas na żarty! Wiem, że lubisz się wygłupiać
ale to nie temat do żartów.
-Ale Wiola ja naprawdę nie pamiętam nic od przylotu na lotnisko w Krakowie.
–powiedziałam speszona.-Łeb mnie boli.
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że nie udajesz i przysięgnij na
swoje PSP Vita.-powiedziała Wiola.
-To ja mam PSP ! Ale fajnie! – powiedziałam uradowana.
-Nie pamiętasz, że dostałaś PSP wtedy od Fabiano?
-Fabiano? A coś mi świta! To mój były.
-A pamiętasz jak zrobiłaś sobie z nim takie same tatuaże?- odpytywała
mnie brunetka.
-Mam tatuaż?! Kiedy go zrobiłam?- zapytałam niepewnie.
-Boże! Łasko! Trzeba z nią jechać do lekarza ona chyba
straciła pamięć.-jak powiedziałam tak też zrobimy ,ale gdzie w tym cholernym
mieście jest szpital. Zabij mnie a Ci nie powiem ,bo nie wiem. Dobra po jakiejś
godzinie odnaleźliśmy szpital. Nie obyło by się również przez ten czas głupich
docinek Laury do biednego Michała. Zastanawiacie się dlaczego biednego.
Wytłumaczę wam to , otóż Łasko z wszelkich możliwych sił starał się przeprosić
Lori i załagodzić jakąś sytuację i wprowadzić żart jednak mu się to nie udało
,bo ja padałam po treningu nie wiem jak oni dodatkowo ,byłam zła na Lori za ten
trening ale z drugiej strony bałam się o nią ,bo miałyśmy się sobą opiekować a
ona mi tu takie numery odstawia. Wiem że to nie była jej wina. Siedzieliśmy w
poczekalni chyba z 40 minut dopiero atakujący narobił dymu ,że „To
niedopuszczalne ,żeby zawodniczki bydgoskiego klubu ,kontuzjowane musiały tyle
czasu czekać na przyjęcie .Nie jest więc również dziwne ,to że potem efektu nie
ma ,bo je biedne ,drobne kobiety wszystko boli”.10 minut z zegarkiem w ręku po
tych słowach Laura została przyjęta a nam nie pozostało nic innego tylko czekać
,aż lekarz nam coś powie. W tym czasie
poszliśmy do szpitalnego bufetu na kawę i jakiegoś batona ,bo chyba i Michałowi
zmęczenie wkradało się do organizmu a powieki mimowolnie opadały.
Tymczasem w Bełchatowie
<KLIK>
-Stary ! Słyszałeś ,że Aluprof ma dwie nowe zawodniczki ?
-Zati jaki Aluprof jakie zawodniczki?- powiedział Kłos
-Kłos jakim Ty jesteś debilem. Aluprof nie mów że nie znasz?
-No znam ,tam dziewczyny grają ?
-Noo grają ,no i słuchaj. No to ta drużyna ma dwie nowe
zawodniczki ,które w tamtym sezonie były
w drużynie która wygrała ligę włoską. No i te dziewczyny są Polkami i to
wszystko co wiem
-Aha, na jakich pozycjach grają ?
-Jedna o ile dobrze pamiętam gra jako środkowa a druga
libero
- O widzisz jak pięknie się składa. Obie wolne ?
-Nie wiem. Chyba tak. Ale słyszałam ,że jedna ta Lena czy
tam Laura ta Szczygielska to trochę wredna jest i to ona gra na środku a ,że ta
Jakubowska imienia nie pamiętam ,że nawet spoko jest i podobno dostała nagrodę
najlepszej libero ligi na sezon 2011/2012.
-To widzę ,że dobrze ciśnie dziewuszka w siate
-No a co . No i słuchaj za tydzień chyba w niedziele mają
mecz . Pierwszy mecz w tym sezonie, my mamy wolną niedziele nawet treningu nie
mamy więc może byśmy się wybrali na ten mecz
-No dobra możemy jechać ,zobaczymy co te panienki
reprezentują na boisku. Może grają jako tako.
Dobra chodź Zati ,bo się mecz zaczyna. Jak myślisz będzie coś z tą
Polską ,strzelą te ciućmoki jakiegoś gola ,czy dalej dostaną po dupie ?
-A jak myślisz. Polska Reprezentacja w piłkę nożną może
wygra z producentami ryżu z Chin ,albo z nami siatkarzami. Chociaż nie Winiar
dobrze ciśnie w nogę.
-Boże stary co ty masz w bani ?
-Mózg. Jestem inteligentny co ?
-Ta jak paczka gwoździ z 45
roku.
Oto pierwszy rozdział, nie ma nic zachwycającego ,bo dopiero
się rozkręca. Mamy nadzieję jednak ,że się wam spodoba. CZYTAM TO KOMENTUJĘ.
Następny rozdział pojawi się pewnie przed środą ,zależy od szkoły i naszej
weny. Bardzo miło nam jest widzieć ,że bloga odwiedziło już ponad 400 osób a
blog przecież ma dopiero 3 dni. Pozdrawiamy serdecznie Annie&Zoo Zoolka
<3
Moje drogie, kocham was :D
OdpowiedzUsuńdziękuję, dobranoć, będę to wam powtarzać do znudzenia :>
pozdrawiam, Julka
My Ciebie też kochamy :) Kisski Kiskki Loffki Loffki :)
UsuńPozdrawiam Annie
Akcja rozkręca się bardzo ciekawie. Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy ;)
Usuńz niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń:) w tym momencie Łasko zaczyna z czystą kartką dopóki Laura sobie Go nie przypomni ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
No jak na razie tak :) Ile ta chwila będzie trwać ? Zobaczymy :) Następny rozdział już w środę.
UsuńPozdrawiam// Annie